Paradenmarsch
Najpierw przejechał chiński smok, taki jak w telewizji pokazują na różnych paradach albo w
filmach
amerykańskich. Tylko że ten smok był jeszcze fajniejszy. Na kabinie tira miał paszczę, a w tej paszczy tańczyła tancerka z piórami w tyłku, cała oblepiona cekinami i nic poza tymi cekinami nie miała, tylko pióropusz na głowie i malutki paseczek, że ledwo co zasłaniał. Taka śniada Brazylijka czy inna Mulatka, dokładnie jak na karnawale w Rio. I ruszała tymi piórami w rytm samby, cycuszki też w rytm jej podskakiwały. Muzyka huczy, paru czarniawych zasuwa na bębnach, ale radocha.
- Patrz - cieszę się. - Nie trzeba wcale do Rio jechać, Rio do nas przyjechało.
|