Dane tekstu dla wyniku: 1
Identyfikator tekstu: IJPPAN_PolPr_GPoz00713
Tytuł: Bliżej nieba
Wydawca: Oficyna Wydawnicza Wielkopolski
Źródło: Gazeta Poznańska
Kanał: #kanal_prasa_dziennik
Typ: #typ_publ
Autorzy: Albert GOCHNIEWSKI,  
Data publikacji: 2004-01-05
w w tamtych latach. Nie inaczej w Meksyku. Zwłaszcza boks i sztanga na topie. Po pięć medali w każdej z dziedzin. Od boksu zacznijmy. Kulej tu już był. Złoty. Olech i Grudzień w srebrnym blasku. Poza tym Dragan i… Skrzypczak. Tak, tak. To ten medal „na głodniaka”, o którym przed tygodniem pisałem. Ciężary. Był Baszanowski. Najwyżej. Ale jeszcze i brąz czterokrotnie. Trębicki. Zeiliński. Ozimek. Gołąb. Dwie specjalności i aż dziesięć medali. To ponad połowa naszego dorobku w meksykańskim słońcu.
Szewińśka. Kulej. Baszanowski. Trzy błyski. Trzy z pięciu. Mowa o tych złotych, ma się rozumieć. Więc jeszcze dwa w skarbcu. Autorzy? Jerzy Pawłowski. Szablista wszechczasów. Jeden z tych, co to ze szkoły fechmistrza Keveya wyszli. Więc szermierka. No i ta szabla konkretnie. Czwarty złoty. Piąty, to pierwsze strzeleckie złoto w olimpijskiej historii biało – czerwonych. Józef Zapędzki! Pistolet. 25 metrów. I sylwetka. Cel! Pal ! I… trafił. Później skopiował to w Monachium. Ale to za cztery lata…
Osiemnaście medali. Nasz dorobek. Pięć razy złoto. Dwa razy srebro. Jedenaście razy brąz. Nieco tego brązu już tu wyżej było. Dorzućmy resztę. Tor kolarski. Janusz Kierzkowski. Jeden kilometr ze startu zatrzymanego. I indywidualnie, to już wszystko. Ale też nieco teamów. Medale dla drużyn. Nade wszystko siatkarki. Powtórka z Tokio. Ba, prawie w identycznym składzie. Floreciści. Znów ta sama drużyna, co cztery lata wcześniej. Był Parulski, był Woyda, był Franke, był Skrudlik… I tylko Różyckiego,