Dane tekstu dla wyniku: 1
Identyfikator tekstu: IJPPAN_k123366
Tytuł:
Wydawca: Czytelnik
Źródło: Pożegnanie twierdzy
Kanał: #kanal_ksiazka
Typ: #typ_lit
Autorzy: Witold Zalewski,  
Data publikacji: 2000
- Jesteś ranny? - dziewczęcy głos tuż, z bliska, a twarz ledwo prześwitywała w kurzu.
Pokręciłem przecząco głową. - Wydra - wykrztusiłem. Bolesny czop tkwił w gardle. Dostrzegłem długi kształt noszy, windowanych do góry. Ruszyłem w ślad na nieswoich nogach, stopnie jeden przez drugi jak obruszane klawisze chwiały się pode mną. Myśl już się nie rwała. Rozumiałem jedno, że muszę wrócić i dalej bić się. Splunąłem gęstą, słoną śliną. W ciemności ukazała się za rzadką dymną kurtyną podświetlona, różowa, jakby otwarta brama do nieba. Wspiąłem się po kilku stopniach na podest. Wokół zalegało usypisko gruzów, potykałem się o cegły, nie było tu już ściany, tylko ogromny wyłom, kurz, czad, w górze zamiast sufitu ujrzałem rdzawo przypalony, brudny szmat nieba. Z trudem przez to rumowisko posuwałem się ku balkonowi. Myślałem o jakimś cudzie. Skoro mnie się udało; wiedziałem już, że wygraliśmy, że Niemcy się cofnęli; mówiła o tym cisza od Ogrodu. Tu wewnątrz zapełniało się, chrobotały kroki na gruzowisku, mnożyły się głosy nawołujące. Powtarzali wciąż o niewypale. Zatrzymałem się nad przepaścią. Nie było balkonu, kilkupiętrowa próżnia otwierała się pod moimi nogami. Tylko kawałek balkonowej podłogi wisiał przyczepiony. Szczątki balustrady sterczały z betonowego złomu. Między dwoma odłupkami filarów dostrzegłem zaklinowaną, bezkształtną bryłę. Coś w niej było takiego, pochyliłem się nisko i zaraz gwałtownie się wyprostowałem. Ktoś stanął za mną.
- Jesteś, chłopie - odezwał się głosem Nowika.