– Bo ja wiem, może i zalotnie. – Antek zasępił się, jak ona się, cholera, uśmiecha, zalotnie?... Chyba tak.
– No widzisz. Następnym razem musisz ją zaprosić do gabinetu, zamknąć dyskretnie drzwi, położyć na biurku i
wydymać
.
– Eee... Bill, na biurku... – skrzywił się lekko Antek, miał przecież na biurku ważne papiery, jeszcze by się zaświniły.
|