Dane tekstu dla wyniku: 1
Identyfikator tekstu: PWN_2002000000195
Tytuł:
Wydawca: SuperNowa
Źródło: Dzieci nocy
Kanał: #kanal_ksiazka
Typ: #typ_lit
Autorzy: Witold Jabłoński,  
Data publikacji: 2001
gentny, wcześnie rozwinięty tiomnik naczelny. Podobno także niezwykle urodziwy. Kola nie wiedział, dlaczego miałby go ktoś nienawidzić. Słoneczniki, którym prezentował swą dzienną postać klona, byli z natury pobożni, podobnie jak ruskie swietlaki, wiarą prostą i niezbyt pogłębioną intelektualnie. Nocnikom zaś sprawy religijne były najpewniej zupełnie obojętne, chyba że skłaniali się ku neomasonerii lub satanizmowi, co w dzisiejszych czasach wychodziło prawie na to samo. To mógł być pewien ślad.
Usiłował odszukać w zakodowanym w śródmózgowiu słowniku archaicznych miejscowych wyrażeń słowo "cwel" i nie znalazł odpowiedniej informacji, poza ogólną, że jest to określenie obraźliwe, używane w Zamierzchłych Epokach przed Wielkim Podziałem. Znaczenie pozostawało zagadką. Po co więc ktoś napisał tak mało zrozumiałą dla dzisiejszych ludzi obelgę? Spojrzał raz jeszcze na rozmazane litery i stwierdził ze zdumieniem, że powoli znikają ze ściany. Musiał je ktoś nabazgrać przesympatycznym inkaustem całkiem niedawno, gdy Kola spał w kapsule. Ulatniający się opar moczu ujawnił ich krótkotrwałe istnienie. Kto to mógł zrobić? Ktoś ze służby hotelowej? Intruz z zewnątrz? Ciałem detektywa wstrząsnął lekki dreszcz. Ktoś buszował w apartamencie, podczas gdy on był praktycznie bezbronny . Może więc ten dziwny napis był jakąś wskazówką, przeznaczoną tylko dla niego? Ostrzeżeniem? Hm, nie zamierzał przecież zajmować się religią. Na dalsze rozmyślania nie było czasu. Za oknem trzepotał błoniastymi skrzydłami i popiskiwał mały, zwinny chiropter. Azimow odsunął szybę, wsiadł do biowehikułu i pofrunął na podbój Warszawy.
Ogromna, trupioblada jak twarz przeciętnego nocnika, tarcza księżyca oświetlała srebrzystym blaskiem dachy wspaniałych budowli, pomysłowo wmontowanych w zabytkowe wieżowce i kamienice. Kola po chwili wahania zdjął noktowizory i stwierdził, że jego wzrok natychmiast przystosował się do panujących ciemności. Noc wyglądała teraz jak dzień odbity w przydymionej lustrzanej tafli. Widział wszystko doskonale: sunące ulicami konne zaprzęgi i powozy na księżycowe baterie, a nawet twarze spacerujących no