nazwisko. Szeremeta wołał nań rozdzierającym głosem.
- Mój Boże, myślałem już, żeś się gdzieś zawieruszył! Zaraz twoja kolej - krzyczał
nad uchem Teofila, pośród zgiełku, który opanował korytarz.
Była dziesięciominutowa przerwa. Orkiestra, soliści, ich znajomi, krewni, chłopcy
z różnych klas - wszystko to wyroiło się nagle . Szeremeta stojąc na
schodach zagradzał drogę do garderoby i odpędzał natrętów.
- Czekaj za kulisami! - wrzasnął do Teofila.
Chłopiec ostrożnie wsunął się przez wąskie, niskie drzwi. Panował tu półmrok, w którym rozróżniało się deski dziwnie ze sobą pokrzyżowane, części dekoracji, krzesła bez nóg, rozmaite sprzęty pozrzucane na kupę. Pachniało jak na strychu: sosnowym drzewem, kurzem, pajęczyną. Podnosząc wysoko nogi, aby o coś nie zawadzić, Teofil zbliżył się powoli do szczeliny, przez którą padło ostrzejsze światło. Były to drzwi z cienkiej dykty, prowadzące na scenę. Na scenie u góry paliły się dwie mocne lampy i podnosiły
przepych
dekoracji, stanowiącej tło dla wieczoru ku czci trzech wieszczów. Olbrzymie malowidło powtarzało w mizernej kopii kurtynę Teatru Miejskiego. Pod wiosennym niebem rozciągał się "widok ogólny" Lwowa, skrócony jednak o katedrę Św. Jana, czy to że zabrakło dla niej . miejsca, czy też uznano, że arcydzieło generała de Witta może wywierać wrażenie niepolityczne. Nad obrazem wisiała czerwona tarcza z orłem białym. - Na bok! Teofil odskoczył jak oparzony. To woźny "Sokoła" wnosił na scenę mały, okrągły stolik - dla niego. Ze wszystkich stron rozległy się dzwonki, jednocześnie Szeremeta wbiegł za kulisy. - Zaraz zaczynasz - ogarnął go zdyszanym szeptem. Stój tutaj, a kiedy podniosą kurtynę, wyjdziesz.
Teofil wyjął rękawiczki i rozwinął je z bibułki. Dłonie miał spotniałe; wytarł
je chustką. Cztery palce prawej ręki weszły w rękawiczkę dość gładko, ale na
piąty jakby zabrakło miejsca, na próżno rozciągał delikatną jedwabistą skórę
aż do granic jej wytrzymałości. Pozostawił ją na razie, z myślą, że się "uleży",
i zajął się lewą ręką. Lecz już ciężka pomarańczowa draperia rozsunęła się z
gwałtownym poświstem . Zdarł z palców nie dociągnięte rękawiczki i c
|