Podczas rewizji w walizce i sienniku Adamca znaleziono nie tylko większe ilości prowiantu, ale także pełne współczucia listy od mamy i pokaźny zapas prezerwatyw.
-
Popatrzcie
tylko, towarzysze, kto tu przyjechał z nami na obóz i jakie przywiózł z sobą materiały do szkolenia? - wołał na apelu nasz chudy jak patyk kierownik, którego nazywaliśmy Dzierżyńskim.
Zebraliśmy się nad urwiskiem, żeby zgotować Adamcowi odpowiednie pożegnanie. Kiedy ukazał się w dole, idąc wzdłuż potoku, Dzierżyński dał nam znak i jak jeden mąż zawyliśmy:
|