Egga czuła głód i pragnienie. W żadnej wsi, w żadnej chałupie nikt jej nie nakarmił, nie rzucił bodaj ochłapu. Odganiano ją nawet od studni, szczuto psami, ciskano kamieniami.
Zachód słońca lśnił
oranżem
, słoneczna tarcza niknęła za horyzontem. Dziewczyna zapatrzyła się na ten widok, na chwilę zapomniała o pustym brzuchu i spieczonych ustach. Wyciągnęła ramiona, żeby objąć świetlistą kulę i zatrzymać dla siebie. Wtedy już zawsze byłoby jej ciepło i jasno. Nie lubiła mroku, chłodu, pohukiwania sów.
Biegła i biegła, ale słońce znikało za szybko. Zatrzymała się ze łzami w oczach i nagle drgnęła wystraszona.
|