Dane tekstu dla wyniku: 1
Identyfikator tekstu: PWN_2002000000182
Tytuł:
Wydawca: W.A.B.
Źródło: Harar
Kanał: #kanal_ksiazka
Typ: #typ_lit
Autorzy: Radosław Kobierski,  
Data publikacji: 2005
Wiedziałem już: nikt po mnie nie przyjdzie. Zapomniano nawet o tym, że nikt po mnie nie przyszedł. Pogaszono wszystkie światła, woźny kilka razy przekręcił klucz w zamku furtki i wrócił do swojej kanciapy na tyłach budynku. Jednocześnie to coś w kącie sali znów się poruszyło, zachrobotało i zaczęło sunąć w moją stronę. Było coraz bliżej, czułem na sobie jego skupione spojrzenie i wilgotny, cuchnący oddech. Cień jakby zintensyfikował się wokół mnie, ogarnęły mnie mdłości i chyba upadłem.
Podnosiły mnie jakieś ręce, przytrzymywały, bo wciąż traciłem równowagę, przechylałem się to w jedną, to w drugą stronę. Widziałem puste pokoje, które do złudzenia przypominały pomieszczenia w moim domu - w tych samych miejscach drzwi, okna, kaflowe piece o pięknym, ciemnoczekoladowym odcieniu. Nie było mebli, łóżek, dywanów, firany od przeciągu unosiły się wysoko nad podłogą, jakby mnie stąd wyganiały. Słyszałem głos, miękki, podobny do głosu matki, ale już wyciszony, spokojny: zapomniałam, zapomniałam.
W piątkowe popołudnia wyjeżdżaliśmy do leśniczówki w Cielcu. Ojciec wcześniej wracał z pracy. Mocno przygarbiony, ponad miarę objuczony aktami procesowymi pojawiał się na rogu Koniewa i Chabrowej. Matka gotowała obiad na dwa najbliższe dni i pakowała w litrowe słoiki.