Dane tekstu dla wyniku: 106
Identyfikator tekstu: PELCRA_1303919970606
Tytuł: Teatr Studio w Warszawie: \"Iwona, księżniczka Burgunda\" Witolda Gombrowicza
Wydawca: Agora S.A.
Źródło: Gazeta Wyborcza
Kanał: #kanal_prasa_dziennik
Typ: #typ_publ
Autorzy: Roman Pawłowski,  
Data publikacji: 1997-06-06
m od co najmniej dwóch wieków. Ingmar Bergman nie miał z tym żadnych problemów, ma przecież w Sztokholmie autentyczny dwór, wystarczająco operetkowy, żeby go przenieść na scenę, co zrobił w swojej "Iwonie" w Królewskim (!) Teatrze Dramatycznym. Ale dopiero w szczecińskim spektaklu Anny Augustynowicz zobaczyłem dwór, który pochodził z naszych czasów: był to dwór nowobogackich, dla których pochodząca z nizin Iwona jest wyrzutem sumienia i bardzo niewygodnym świadkiem, którego należy się pozbyć.
A jaki dwór mamy w spektaklu Ewy Bułhak? Mamy grupę pań i panów w pstrych ubrankach, którzy dokazują jak uczniacy. Robią psikusy, skaczą jeden przez drugiego, chowają do szafy, bawią się w łapki. Cyprian z Cyrylem szaleją na ławkach. Książę Filip wjeżdża Szambelanowi rowerem między nogi. Nawet dzwonek u drzwi ma dźwięk szkolnego dzwonka.
Dwór w tej "Iwonie" pochodzi najwyraźniej z innego utworu Witolda Gombrowicza, mianowicie z "Ferdydurke" . Rozumiem, że chodzi o ukazanie nierówności w dzisiejszym szkolnictwie. Iwona, zapisana przez ciotki do prywatnej szkoły, odstaje od bogatszych kolegów obyciem i wykształceniem, a zwłaszcza swym czarnym mundurkiem, więc w finale klasa III c morduje ją za pomocą ościstego karaska.