Dane tekstu dla wyniku: 1
Identyfikator tekstu: PWN_1102000000019
Tytuł:
Wydawca: Trio
Źródło: Dopóki milczy Ukraina
Kanał: #kanal_ksiazka
Typ: #typ_publ
Autorzy: Anna Strońska,  
Data publikacji: 1998
Na Dzikich Polach kryli się uciekinierzy, ludzie o temperamentach dalekich od franciszkańskiego. Pola były dzikie, a ludzie niczyi. Ten osobliwy, pełen nie zawsze w końcu złych niespodzianek i zaskoczeń, spięty rytm życia przytrzymywał. Zostawali na zawsze, spici i horyłką, i stepem.
"Ludzie swawolni ", jak ich określa dziejopis, chadzali i na Tatarów, i na Turków pod magnacką komendą, z Potockimi, Zbarskimi, Koreckimi. Historia ówczesnego kozactwa jest burzliwa, zlana krwią, ozłocona łupami. Już nie nadaliby się do zginania karku ci doskonali wojacy, którzy potrafili na czajkach dopłynąć do Konstantynopola, zburzyć latarnię morską i ujść tym łatwiej, że nie odważono się ich ścigać, mimo okrętów w porcie. Wrócili na Sicz czy rozbiegli się po stepie, przycichli w kryjówkach na słabo dostępnym rozlewisku Dniepru. Poniżej porohów starczyło miejsca dla dwustu sześćdziesięciu wysepek! Między nimi spore. Było się gdzie urządzać. Pisał Beauplain o siczy na Bazawłuku, następczyni zniszczonej Wyspy Klasztornej: "Dniepr może mieć tu milę szerokości. Cała potęga turecka nic z Kozakami w tym miejscu dokazać nie może".
Czy porohy były do uratowania? Raczej nie, zwłaszcza w czasach barbarzyńskiej (i nie tylko w Związku Sowieckim) hegemonii gospodarki nad urodą świata. Z opisu pozostawionego przez Beauplaina, wynikałoby, że mieliśmy na Słowiańszczyźnie Niagarę. "[...] Trzeba sobie wyobrazić łańcuch skalistych kamieni, zagradzających w poprzek całą rzekę: niektóre z nich ukryte są pod wodą, inne sterczą nad nurtem [...] tak jak duże domy, i tak blisko siebie, iż zdają się być groblą [...] z niej to spada rzeka,