Dane tekstu dla wyniku: 1
Identyfikator tekstu: IJPPAN_PolPr_GKd00307
Tytuł: ZŁOŚĆ
Wydawca: "Polskapresse". Oddział "Prasa Krakowska"
Źródło: Gazeta Krakowska
Kanał: #kanal_prasa_dziennik
Typ: #typ_publ
Autorzy: Jerzy Surdykowski,  
Data publikacji: 2006-03-20
ZŁOŚĆ
Advocatus diaboli Z Ł O Ś Ć Ileż trzeba złości, aby powiedzieć na sejmowym forum, że Kaczyński jest tyle wart co Lepper, a jego partii chodzi tylko o rozkosz posiadania władzy? Ileż trzeba złości, aby publicznie sugerować, że Rokita to diabeł, a Tusk ma problemy mentalne? Ileż trzeba złości, żeby zarzucać działanie na szkodę państwa człowiekowi, który ma główny udział w tym, że Polska – z chwilą upadku komunizmu znajdująca się w zapaści gospodarczej gorszej niż Rumunia – stała się z upływem lat wolności symbolem udanej transformacji i sukcesu gospodarczego? Ale jednocześnie ileż złości obudziło się nagle w tym spokojnym, choć trochę kostycznym profesorze Balcerowiczu, że odpowiadał wściekle gestykulując i nie przebierając w słowach? Ileż trzeba złości, aby Sejm, gdzie elita kraju miała stanowić prawo i rozważnie dyskutować o Polsce, zmienić w sabat kłótników ? Potem dopiero pytamy ileż trzeba złości, aby gdzieś na krakowskich Dębnikach zadźgać chłopaka nożem? Jaki to ma związek z rozeźleniem polityków? Prosty: przyzwolenie na złość płynie z samej góry. Złość rozlewa się jak pomyje, jak zaraza, jak ptasia grypa. Ileż trzeba pogardy aby mówić „oni” o tych, z którymi jeszcze niedawno dzieliło się poglądy na państwo i prawo, a przedtem nieraz i więzienną pryczę? Ileż trzeba pogardy, aby twierdzić, że w Polsce nie ma wolnych mediów i nazywać swoich politycznych przeciwników „lumpenliberałami” albo stróżami przestępczego układu? Ileż trzeba pogardy, aby twierdzić, że rządzący dziś Polską likwidują demokrację i sięgają po komunistyczne represje? Ileż trzeba pogardy, aby mówić o prawnikach tak jak minister Ziobro i jak prawnicy o swoim ministrze? Dlatego nie pytajmy o tę pogardę, którą trzeba mieć w duszy, aby rzucić się z nożem na człowieka – nawet nie z zamiarem zadźgania go, ale chociażby „dania nauczki”? Warto jednak pytać: ileż nam jeszcze trzeba cierpliwości, aby to wszystko znieść? Cywilizowane państwa tępią pornografię w trosce o to, by było mniej gwałtów, publicznie manifestowanych zboczeń i seksualnych ekscesów. Mniejsza z tym, czy przynosi to pożądane skutki, ale próbują. Bo pornografia też rozlewa się jak pomyje, jak zaraza, jak ptasia grypa. Powściągnijcie waszą złość tam na górze, jeśli naprawdę chcecie, aby było mniej złości tutaj na dole! jerzy surdykowski Autor jest pisarzem, publicystą i dyplomatą (w latach 1990-96 konsul generalny RP w N. Jorku, w latach 1999- 2003 ambasador RP w Bangkoku). Autor wielu książek. Obecnie na rynku jest jego powieść „S.O.S.“ (Pruszyński i S-ka, 2005) oraz książka publicystyczna „Duch Rzeczypospolitej“ (PWN, 2002).