Dane tekstu dla wyniku: 1
Identyfikator tekstu: IJPPAN_k70A020
Tytuł:
Wydawca: Czytelnik
Źródło: Wenecja i inne szkice
Kanał: #kanal_ksiazka
Typ: #typ_fakt
Autorzy: Jarosław Iwaszkiewicz,  
Data publikacji: 2008
ościół papieża Sylwestra, niedawno odnowiony, przylega ściśle do gmachu pocztowego. W pierwszych latach moich podróży do Rzymu krużganek trwał nienaruszony i ogródek istniał pośrodku, a okienka pocztowe były umieszczone w poszczególnych przęsłach arkad krużgankowych. Jeszcze tak było w roku 1937, gdy na moje pytanie, czy są dla mnie jakieś wiadomości "poste-restante", urzędniczka podała mi uprzejmie telegram z Lozanny takiej treści: "Szymanowski décéde dimanche clinique signale Blanche Collet".
Bo o śmierci Szymanowskiego dowiedziałem się w Rzymie. Był to ten jedyny raz, co byłem we Włoszech samochodem, zatrzymałem się na Wielki Tydzień w San Gimignano i przyjechałem na parę dni do Rzymu, aby potem pojechać do Szwajcarii, do Karola. Ale umarł.
Zdecydowałem od razu, że nie wrócę do kraju. Zostałem na parę dni w Rzymie, a właściwie mówiąc w Ostii, bo w Rzymie hotele były przepełnione, i umieściliśmy się w Lido di Ostia, w bardzo dobrym i pustym hotelu. Ze mną podróżował tylko Antek Borman, mój przyjaciel, no i oczywiście mój długoletni szofer-służący Władysław Kuświk. Zdecydowaliśmy z Antkiem samochód zostawić w Rzymie, a samym udać się pociągiem na Sycylię. Drogi na Sycylii były jeszcze bardzo złe i bałem się, że mój buick , choć solidny, ale stary, tych dróg nie wytrzyma.
W dniu naszego wyjazdu - a był to właśnie dzień pogrzebu Szymanowskiego w Warszawie - zamówiłem w kościele Świętego Stanisława mszę za duszę Karola. Z powodu naszego wyjazdu odbywała się ta msza o wczesnej godzinie i tym sobie tłumaczę, że nikt nie zjawił się z ambasady, którą o nabożeństwie zawiadomiłem. W zupełnie pustym kościele byłem tylko ja, Antek Borman i Władysław, który był przywiązany do Szymanowskiego, opiekował się nim bowiem w Kopenhadze i w Brukseli i był autorem słynnego w rodzin