Posłusznie zatem nalał whisky i podał przez próg. Przełknęła jednym tchem, jak zziajany rowerzysta szklankę zimnej herbaty. Wyobraził sobie jej twarz bez worków pod oczami, zmarszczek, obwisłych tobołów tłuszczu. Kiedyś musiała robić wrażenie.
– Jakaś
lafirynda
do niego cały dzień wydzwania. Spać nie daje.
– Kto taki?
|