Dane tekstu dla wyniku: 1
Identyfikator tekstu: IJPPAN_PolPr_GKa00576
Tytuł: Stoczniowiec zasłużył
Wydawca: "Polskapresse". Oddział "Prasa Krakowska"
Źródło: Gazeta Krakowska
Kanał: #kanal_prasa_dziennik
Typ: #typ_publ
Autorzy: Stefan LEŚNIOWSKI,  
Data publikacji: 2003-03-22
Wiktor Pysz
Dziś kończy podsumowywać hokejowy sezon selekcjoner reprezentacji Polski, nowotarżanin - Wiktor Pysz. Drugie po sezonie zasadniczym "Szarotki" początkowo grały chimerycznie. Raz zagrały poprawnie, by potem w nieodpowiedzialny sposób stracić punkty. Sukcesem był awans do pierwszej czwórki i... na tym się skończyło. Nikogo to nie zadawala. Apetyty były znacznie większe nie tylko wśród kibiców. Zespół trzeba diametralnie przebudować, by mógł w przyszłym sezonie włączyć się do walki o medale. Trzeba przede wszystkim wzmocnić się doświadczonymi zawodnikami, którzy potrafią wziąć ciężar gry na swoje barki. Takiego zawodnika brakowało temu zespołowi, podobnie jak solidnego zmiennika dla Krzyśka Zborowskiego. Podhalańczycy mieli młodych zawodników, którzy mieli dobre i złe momenty. Mateusz Malinowski rozpoczął sezon od wysokiego C, trafiał do kadry, a potem coś z nim się stało. Ciekawymi zawodnikami byli: Michał Piotrowski i Sebastian Biela. Postępy czyni Przemysław Piekarz, który w przyszłości może być mocnym punktem zespołu. Największe jednak wrażenie na mnie zrobił Bartłomiej Piotrowski. Z zawodników zagranicznych podobał mi się Milan Baranyk, ale końcówkę miał zbyt nerwową. Silnym punktem był Andriej Prima, który dużo wygrał spotkań dla Podhala. Nie wiem co było powodem jego odsunięcia od drużyny. - Podhale jednak pozostało bez medalu.... - Stoczniowiec na niego bardziej zasłużył. Przez cały sezon grał równo. Kryzys formy miał na początku stycznia, ale szybko minął. Powodem kilku wpadek były kontuzje. Wyleciało ze składu trzech obrońców, nie było wartościowych dublerów. Ponadto dużo młodych zawodników grało w kadrze i nie wytrzymało trudów sezonu. Trzeba zwrócić uwagę, że był to zespół bez gwiazd, a czołowi zawodnicy - Aleksander Myszka i Adam Bagiński są jeszcze młodzi i nie są w stanie każdego meczu pociągnąć. To między innymi zadecydowało o tym, że nie dotarli do finału. - Zaskoczeniem jest wysoka, piąta lokata beniaminka z Torunia.... - Nie dla wszystkich. Z Tychów, które nie weszły do czwórki uszło powietrze. Morale zespołu zdecydowanie spadło. Właśnie postawa in minus tyskiego zespołu była dla mnie największym zaskoczeniem. Tyszanie nie mieli zawodników, którzy potrafiliby równo grać we wszystkich meczach. Trio Piotr Sarnik, Damian Słaboń i Artur Ślusarczyk grało dobrze co trzeci, czwarty mecz. To bardzo młody atak i dlatego wykazywał duże skoki formy. Ponadto zespół ten nie dysponował tyłami. Słaba obrona i bardzo przeciętny bramkarz - to kolejny gwóźdź do trumny. Natomiast Eurostal miał bardzo ciekawą drużynę i rządną sukcesów. Torunianie byli w końcówce sezonu języczkiem u wagi. Namieszali dużo w czołówce, odbierając punkty możnym. Personalnie jest to mocna drużyna. Zabrakło jedynie klasowego bramkarza. Z nim na pewno hokeiści z Grodu Kopernika liczyliby się w walce o czołowe lokaty. W przyszłości trzeba będzie się liczyć z tym zespołem. - Najbardziej ekscytująca walka toczyła się o utrzymanie.... - Tak ja przewidywałem. Takiej dramaturgii zabrakło w play off pierwszej czwórki. Przez cały sezon byt Zagłębia i KTH był zagrożony. W Krynicy była duża rotacja kadrowa. Wprowadzono wielu młodych graczy. Wyniki w końcówce sezonu już wskazywały, że "kateheci" mogą się utrzymać. Z jednej strony należą się brawa dla Zagłębia za to, że w meczu z Toruniem tanio skóry nie sprzedało i poległo dopiero w pięciu spotkaniach. Z drugiej jednak strony był to błąd taktyczny. KTH wcześniej skończyło walkę z Tychami i do decydujących bojów miało więcej czasu na psychiczne i fizyczne przygotowanie. Zagłębiacy nie byli w stanie rozegrać takiej ilości spotkań co drugi dzień i pożegnali się z krajową elitą. Stefan LeŚniowski