- Smok! Nawet kolor ma odpowiedni! Patrz! - Dracon podał bratu lunetę.
Rzeczywiście, po plaży spacerował smok. Niewielki, łaciaty - z wierzchu czarny, a pod spodem
ciemnoszary
. Węszył między kamieniami, wskakiwał na skalne złomy i straszył mewy, skrzeczące na niego ze złością, albo podbiegał do granicy przyboju, by za chwilę uciec przed falą. Ponad wszelką wątpliwość bawił się.
- Dracze... On jakiś mały jest - wyszeptał Alwaid, oddając z kolei lunetę Wyweronowi.
|