- Nawet wtedy nie istniało przecież iunctim między marksizmem a komunizmem. Byli ludzie - tacy choćby jak Ludwik Krzywicki - którzy niewątpliwie byli marksistami, ale już nie komunistami.
A.M.: Krzywicki był marksistą pierwszej generacji, żyjącej na przełomie XIX i XX wieku. Ci ludzie przyjmowali marksizm intelektualnie, jako pewien umysłowy eksperyment. Natomiast mój ojciec stał się marksistą, bo w 1919-20 roku
zaaprobował
bolszewicką rewolucję. To była różnica generacyjna. Ludwik Krzywicki czy Feliks Perl to byli intelektualni marksiści. W generacji mojego ojca tacy marksiści byli w PPS - Oskar Lange czy Hochfeld. Ale żeby iść do PPS, trzeba było mieć innego rodzaju zakorzenienie w polskim społeczeństwie.
Dla ludzi takich jak mój ojciec komunizm był z jednej strony wielką, poruszającą wyobraźnię ideą, a z drugiej strony była to jednak czerwona asymilacja. Kiedy przystępował do komunistów, nikt go nie pytał, czy jest Żydem, Hindusem czy Turkiem. Był taki sam dobry jak wszyscy inni.
|