Dane tekstu dla wyniku: 94
Identyfikator tekstu: IJPPAN_PolPr_GKb00253
Tytuł: Czy minister Jakubowska powinna odejść?
Wydawca: "Polskapresse". Oddział "Prasa Krakowska"
Źródło: Gazeta Krakowska
Kanał: #kanal_prasa_dziennik
Typ: #typ_publ
Autorzy: Maciej KWAŚNIEWSKI, Dariusz ŁANOCHA,  
Data publikacji: 2003-09-27
Tak! Maciej KwaŚniewski
Aleksandra Jakubowska nie powinna, ale musi odejść. Nie chodzi tu wcale o respektowanie jakiegokolwiek prawa, ani nawet o pewien szacunek dla dobrego obyczaju. Jakubowska może mieć inne, niż powszechnie używane, poczucie dobrego obyczaju, ale niech przynajmniej pomyśli o losach swojego ugrupowania. Może premier nie chce jej robić przykrości, bo Jakubowska, jak sam mówi, skrywająca "mężne serce w kształtnej piersi" jest ozdobą SLD. Była wiceminister kultury ciągnie jednak Millera i całe SLD na dno. Podobnie jak odwołani już Mariusz Łapiński i Andrzej Neuman (ten znów na państwowej posadzie) oraz Andrzej Szarawarski, Lech Nikolski, Robert Kwiatkowski, Zbigniew Sobotka, Zbigniew Kapusta, Henryk Długosz, Józef Semik, a w końcu sam Krzysztof Janik. Kilka dni temu bp. Józef Życiński przywołał jako wzór obyczaju politycznego Jerzego Buzka, a zwłaszcza jego postępowanie w sprawie ówczesnego wicepremiera Janusza Tomaszewskiego, który został zawieszony po tym, jak podejrzewano go o agenturalną przeszłość. Nie jest to chyba dobry przykład. Odejście Tomaszewskiego to polityczna dintojra na konkurencie do władzy. Szkoda, że biskup Życiński nie wspomniał o odwołaniu Lecha Kaczyńskiego zorganizowanym niczym noc długich noży z natychmiastowym pozbyciem się jego najbliższych współpracowników i odwetem na mianowanych przez niego ludziach. Wydaje się, że Buzek był zakładnikiem jakiegoś układu, który nie pozwalał mu podejmować swobodnych decyzji. Zdawało się, że w swoim czasie już nic gorszego nie mogło Polskę spotkać, jak rządy Jerzego Buzka i jego ekipy. Zwłaszcza w chwili, gdy na scenę wkroczył Leszek Miller. Okazuje się, że można jeszcze gorzej. Świadomość tego narasta także w SLD. Obrona Szarawarskiego, Jakubowskiej, Nikolskiego, Kwiatkowskiego i Sobotki to już tylko obrona przez Millera najbliższego kręgu władzy. Wbrew lecącym na łep na szyję sondażom, wbrew własnej partii. Być może ten układ jest właśnie poszukiwaną "grupą trzymającą władzę", bo nie rozumiem, jak można poświęcić własną partię i jej przyszłość w najbliższych wyborach, a może nawet rozłam, dla kilku osób. Nawet o najbardziej kształtnych piersiach. maciekk@gk.pl Nie! Dariusz Łanocha Żądanie, by Aleksandra Jakubowska miała zabierać swoją torebkę z rządowego biurka, uważam za mocno przesadzone. I pisząc to, wcale nie występuję w jej obronie uważając, że atmosfera wokół Aleksander Jakubowskiej jest czysta i przezroczysta, a jej zeznania jasne. Owszem, Jakubowska mataczy w wielu swoich zeznaniach. Ale czy nie mataczą inni, a szczególnie ci, którzy tę aferę tak troskliwie pilotują we własnym interesie? Myślę oczywiście o Agorze. Szanowałem dotychczas Adama Michnika za to wszystko, co dla polskiej demokracji uczynił. Szanuję go coraz mniej, po tym co on, jego polityczno-medialne środowisko na bazie afery Rywina czyni. Podstępne nagrywanie dotychczasowych znajomych, personalne żądania, nieuzasadnione oskarżenia, co najmniej dyskusyjne kontakty. Okazuje się bowiem, że Michnik tak mocno psioczący na wszystko to, co komuchowate potrafi pić wódkę z Urbanem w jego domu, przyjaźnić się z Kwaśniewskim czy apelować, po koleżeńsku, do Aleksandry Jakubowskiej, by odeszła. Gdy wszystkie docierające do nas informacje zebrać do kupy, potwierdza się stara prawda: że jak nie wiadomo o co chodzi, to na pewno chodzi o kasę. I afera Rywina tę starą prawdę potwierdza. Bo nawet, gdy chodziło w niej o olbrzymie pieniądze dla Rywina, to po tym co do mnie dociera coraz częściej przekonuję się, że chodziło także o olbrzymie pieniądze dla Agory. I o jej ambicje do udziału w zyskach z podziału medialnego tortu. Każdy szef, a szczególnie szef rządu - ma i powinien mieć prawo do dobierania sobie grona najbliższych współpracowników. Dlaczegóż więc, do jasnej cholery!, kadry w tym kraju ma dobierać Adam Michnik, i to z tylnego, jak Krzaklewski, siedzenia. O winie, bądź niewinności ludzi, więc także Aleksandry Jakubowskiej, decydować powinien niezawisły sąd, nie zaś złożona z polityków Sejmowa Komisja Śledcza. Polityków, dodajmy, którzy niezależnie od opcji - potraktowali pracę w niej jako trampolinę dla osobistej politycznej kariery. Kiedy więc czytam kolejne oskarżenia kolejnych ludzi, kolejne żądania odejścia, kolejne podejrzenia dotyczące osób tworzących grupę trzymającą władzę, tak sobie myślę, że w całej tej sprawie udało nam się przynajmniej zidentyfikować gazetę, która chce trzymać władzę. Zgadnijcie Państwo, którą...