- Ci staruszkowie zasnęliby na jeszcze jednym spotkaniu z tak zwanym literatem - odparł - a tak skakali, jakby im ktoś nasypał pod tyłek pinezek. Przecież widziałeś, jaka była dyskusja.
Tyrmand potrzebował kibiców, potrzebował tłumu, w którym mógłby
brylować
, uważa Sierpiński. Nie znosił, gdy ktoś w jego otoczeniu mówił za dużo.
- Ja, widzi pan, jestem gadułą, ale przy Poldku nigdy nie mogłoby się ze mnie lać tak, jak leje się teraz - kończy.
|