Dane tekstu dla wyniku: 6
Identyfikator tekstu: PWN_1102000000012
Tytuł:
Wydawca: Świat Książki
Źródło: Oni
Kanał: #kanal_ksiazka
Typ: #typ_publ
Autorzy: Torańska Teresa,  
Data publikacji: 1985
gorzej. Ale ja uparłam się, bo wezwano na etap dwie moje "podopieczne", młode dziewczyny z Polski, za które czułam się odpowiedzialna. Na 23 punkcie, do którego nas doprowadzono, było rzeczywiście znacznie gorzej. Absolutna dzicz, rozwalające się baraki bez światła, z łuczywem. I jeżeli na pierwszym łagpunkcie Szapocznikow starał się, by było czysto i cały prowiant trafiał do kotła, tu kradli chyba wszyscy, od naczelnika do wochry - najniższego rangą strażnika, bo przez rok karmiono nas owsem.
W drugim roku obozu zaczęto dawać informacje o dzieciach. Dwa razy w tygodniu przedstawiciel trzeciego oddziału, tak zwany "kum", wzywał po kilka kobiet do swojej baracznej kancelarii i informował z papierka, że "wasze dzieci znajdują się u takiej i takiej rodziny", albo - najczęściej - że "wasze dzieci znajdują się w tym i w tym domu dziecka". Nadeszła moja kolej. Wasze dzieci - oświadczył mi - są w Mceńsku: młodsza 5-letnia Nina w przedszkolnym domu dziecka, starsza 8-letnia Hanka w szkolnym domu dziecka. Nic więcej, ale przynajmniej dowiedziałam się, że żyją.
W sierpniu 1939 r. niespodziewanie zarządzono zbiórkę na apel. Naczelnik łagpunktu oznajmił, że nowy komisarz ludowy Ławrientij Beria postanowił cofnąć w stosunku do nas zarządzenie o specjalnym reżimie. W ten sposób dowiedziałyśmy się, że zdjęto Jeżowa i może coś się zmieni. I rzeczywiście: przyznano nam prawo korespondencji i tego samego dnia - jako pierwsza z całego obozu - dostałam list. Właściwie nie list, a kartkę. Od mamy. Z niej wyczytałam, a więcej się domyśliłam, że mama po Butyrkach