Dane tekstu dla wyniku: 1
Identyfikator tekstu: PELCRA_1204EL0000017
Tytuł: Anna Lanota o swoim życiu
Wydawca: Stowarzyszenie "Midrasz"
Źródło: Midrasz
Kanał: #kanal_prasa_miesiecznik
Typ: #typ_publ
Autorzy: ALEKSANDRA BAŃKOWSKA,  
Data publikacji: 2009-01-10
dosyć duży, rozległy dwór parterowy, z gankiem i z bardzo ładnym sadem i ogrodem warzywnym i kwiatowym. Najbardziej podobała mi się żelazna brama wejściowa i płot, który otaczał ogród. W czasie drugiej wojny we dworze byli Niemcy, po wojnie spółdzielnia, a potem i płot, i dom po prostu rozebrano, to, co było z drzewa, poszło do spalenia, a to, co było murowane zabrano na cegły. Teraz tam jest tylko trawnik, nikt tam nic nie buduje. Ziemia należy do chłopów, którzy dostali ją po reformie rolnej.
Moją drugą babcię, matkę ojca, Ryfkę Rottenberg, pamiętam bardzo mało, miałam 6 lat, kiedy zmarła. Urodziła się w latach 50. XIX wieku, chyba w Warszawie. Nazywała się z domu Kral. Prawie całe życie mieszkała w Skryhiczynie. Pamiętam, że jak stała przy studni i wyciągała wiadro z wodą, wydawała mi się bardzo wysoka. A była maleńką kobietą. Wyglądała jak chłopka, chodziła w białej chustce zawiązanej pod brodą. Była krótkowidzem. Mój ojciec był jej najmłodszym dzieckiem i bardzo go kochała. Nawet jak już był żonaty, to mówiła do niego Szlojmełe, co go do szału doprowadzało, bo tak się mówi tylko do małych dzieci. On się sprzeciwiał, ale to nic nie pomagało, babcia zapominała i zaraz znów mówiła w ten sposób.
W domu mojego ojca mówiono po żydowsku, ale dzieci wychowywały się na wsi wśród Ukraińców i Polaków, i z nimi mówili po ukraińsku i po polsku. Ojciec mówił po polsku z ukraińskim akcentem. Chłopcy ukraińscy byli kolegami ojca, pływali razem, nurkowali, pławili konie, ścigali się na koniach, to była dosyć bliska zażyłość. I w Skryhiczynie i w Dubience mieszkało mało Polaków, ale dużo Ukraińców. Właściwie Skryhiczyn był wioską ukraińsko-żydowską. Polakami byli: ksiądz, gospodyni księdza i jej dwo