- Wyślemy ją do Paryża, do ciotki - zdecydowała Renata. - Niech choć na starość zobaczy, jak powinni żyć ludzie.
Tereska przesłała mi
porozumiewawczy
uśmiech i obie panie odeszły do wdowy. Ledwo przeszedłem parę kroków, gdy drogę zastąpił mi znany z dawnych czasów funkcjonariusz spod domu Renaty. Wyglądało na to, że zza jakiegoś nagrobka podsłuchiwał naszą rozmowę.
- Gdzie się to nie spotykamy, panie Piszczyk!
|