Dane tekstu dla wyniku: 1
Identyfikator tekstu: PWN_3202000000077
Tytuł:
Wydawca: Iskry
Źródło: Prezydenci Stanów Zjednoczonych Ameryki
Kanał: #kanal_ksiazka
Typ: #typ_nd
Autorzy: Longin Pastusiak,  
Data publikacji: 1999
achowania jedności Unii. Unikał angażowania się w sprawy ustawodawcze, a jego orędzia do Kongresu były swego rodzaju niekontrowersyjnymi homiliami. Nie wszystkim się ten styl prezydentury podobał. Wielu polityków chciałoby - i oczekiwało - aby prezydent angażował się po stronie tej sprawy, którą oni uważali za słuszną. John Adams, któremu nie odpowiadała postawa Waszyngtona, nazywał go starą baranią głową, a Tomasz Jefferson kiedyś powiedział: "Te przeklęte jego zalety szkodzą interesom kraju".
Waszyngton zdawał sobie sprawę, że wszystko, co robi, stwarza precedens dla jego następców. Dlatego bacznie zważał na to, aby owe precedensy opierały się, czy też wynikały, z pewnych zasad. Przywiązywał dużą wagę do kwalifikacji i kompetencji ludzi, których powoływał na członków swego gabinetu. Aby uniknąć posądzeń o to, że faworyzuje któreś ze stronnictw politycznych, do rządu powołał zarówno federalistów, jak i antyfederalistów , przedstawicieli różnych regionów młodej republiki. Sekretarzem stanu, czyli szefem dyplomacji amerykańskiej, został mianowany Tomasz Jefferson, republikanin, frankofil, uchodzący za wyznawcę myśli liberalnej. Na stanowisko sekretarza skarbu powołał Aleksandra Hamiltona, swego zaufanego adiutanta z okresu wojny o niepodległość, anglofila, federalistę i rzecznika myśli konserwatywnej. Sekretarzem wojny w gabinecie Waszyngtona został dowódca artylerii z okresu wojny rewolucyjnej, Henry Knox, ze stanu Massachusetts, a prokuratorem generalnym, Edmund Randolph, również adiutant Waszyngtona z okresu wojny, człowiek, który walnie przyczynił się do ratyfikacji konstytucji Stanów Zjednoczonych przez stan Wirginia.
Waszyngton postępował ostrożnie, by nie uczynić kroku, który mógłby zostać uznany za naruszenie konstytucji amerykańskiej. Mówił publicznie o tym, że nie zamierza ani ograniczać, ani rozszerzać prerogatyw prezydenckich poza te, które przyznaje konstytucja. W tych jednak sprawach, w których konstytucja milczała, Waszyngton nie miał skrupułów, by zademonstrować władzę prezydencką. Konstytucja nie mówiła nic o powoływaniu gabinetu. Waszyngton powołał gabinet bardzo silny i kompetentny. Konstytucja