A ten, którego Marta w sercu kołysała i przez którego ono pękło, w tym samym czasie z kochanką tańczył w klubach oficerskich. Za Marty pieniądze. Za jej ciężką pracę. Ona dwukrotnie przez nich umierała.
Otarła łzę, kolejną, którą
wycisnęło
bolesne i jakże żywe wspomnienie. W ciągu tak niedługiego czasu, bo jeszcze nie ma roku od tragicznego, wrześniowego dnia, spadło wiele ciężkich zdarzeń. Na ich przykładzie potwierdza się porzekadło, że kłopoty chodzą parami. Marta zmodyfikowała je i mówi, że nieszczęścia dopadają stadami. Martwi się, czy będzie miała siły do dalszego trwania? Jakie niespodzianki skrywa przyszłość, choćby ta najbliższa?
Na pomoc od Marcina prawdopodobnie nie może jeszcze liczyć, gdyż szykuje mu się długi pobyt w Poznaniu. Firma otwiera nową filię i zaproponowali pracę na poważniejszym stanowisku, ale wiążą się z tym nowe problemy.
|