Obudził się lekki jak piórko. Patrzy na jej twarz uśpioną, włosy rozsypane na poduszce, patrzy z miłością. Boże mój, a byłem już tak blisko, jakie szczęście, że tego nie zrobiłem, kocham cię - mówi najpierw w myślach, potem szepcze, jego głos budzi Joannę, otwiera oczy, czyta w jego wzroku, już wie, uśmiechają się radośnie do siebie.
- Dzisiaj mam wolne. Wziąłem wolny dzień na
przeprowadzkę
, możemy przez cały dzień nie wychodzić z łóżka. Zadzwonię tylko do Wojtka, żeby nie przyjeżdżał, bo miał mi pomóc. Zadzwonię do tych ludzi, że jutro przyjadę po klucze, oni już znaleźli inne mieszkanie, znajdę jakichś następnych, jak to dobrze, że nic się jeszcze nie stało, wybacz mi, kocham cię i zawsze będę cię kochać. - Kochają się i rozmawiają o swojej miłości. Kąpią się razem, razem robią obiad. On wychodzi na chwilę po piwo, potem znów się kochają, potem idą biegać, wspólny prysznic, znowu gotowi się kochać, błyskotliwość poranna utrzymuje się aż do wieczora, żartują, śmieją się ze wszystkiego, mroki rozproszone, smok zabity, nastała jasność.
Następnego dnia trzykrotnie dzwoni z pracy do domu, by posłuchać głosu Joanny. Ostatni raz tuż przed wyjściem.
|