Odpowiedziałem, że przecież wcale nie musi moknąć. Wystarczy deszczowy czas przeczekać pod dachem. Dachów, chwalić Boga, mamy pod dostatkiem.
- Dobrze, ci tak mówić. Ty, który nie masz zobowiązań na wolnym powietrzu. Ale ja pracuję,
świątek czy piątek
, i to właśnie pod gołym niebem. Trzeba żyć.
Zapytałem, gdzie obecnie pracuje. Znaliśmy się od dawna. Razem kiedyś grywaliśmy w teatrze jako statyści. Zawodów imaliśmy się niepewnych, zawsze zależnych od okoliczności. Dostarczyciele, przyboczni, połowiczni stróże, odsiadywacze, czternaści do stołu, chwilowi pocieszyciele, przelotni bywalcy i zawodowi goście.
|