- Bardzo tęskniłam - powtórzyła Formoza, wstając na czubki różowych ciżemek i całując czarodzieja w policzek. - Przebierz się, mój drogi. A panów zapraszam, zapraszam...
Na zajmujący środek halli wielki dębowy stół spoglądał znad komina herbowy dzik Krossigów, sąsiadujący na okopconej i obrosłej pajęczyną heraldycznej tarczy z czymś, co trudno było zidentyfikować. Ściany obwieszone były skórami i bronią, nic z tego nie wyglądało na nadające się do użytku. Jedną ze ścian zajmował tkany w Arras flamandzki gobelin, przedstawiający
Abrahama
, Izaaka i uwikłanego w krzakach barana.
Comitiva w poznaczonych odciskami zbroi aketonach rozsiadła się za stołem. Nastrój, z początku raczej ponury, poprawił nieco wjeżdżający na stół antałek. A popsuła go znowu wracająca z kuchni Formoza.
|