Wacek spodziewał się, że spotkanie będzie połączone z alkoholem. Jak zwykle w takich wypadkach zabrał ze sobą taksówkarza, który po bankiecie miał odwieźć go do Warszawy.
Taksówkarz był z Wackiem podczas wypadku. Ale właściciel saaba nie pozwolił mu prowadzić swojej limuzyny. Najpierw oddał kierownicę Wackowi, ale potem, niezadowolony z szybkości, chciał zademonstrować gościowi możliwości auta. Na pierwszym zakręcie wypadli z trasy. Wacek, który siedział na miejscu obok kierowcy,
wyleciał
przez przednią szybę.
Nieprzytomnego, ze złamaną podstawą czaszki i stłuczonym pniem mózgu, przewieziono do najbliższego szpitala w Wyszkowie. Jego stan nie pozwalał na transport w inne miejsce.
|