Dane tekstu dla wyniku: 1
Identyfikator tekstu: PWN_3102000000008
Tytuł:
Wydawca: Instytut Literacki
Źródło: Szkice piórkiem : (Francja 1940-1944)
Kanał: #kanal_ksiazka
Typ: #typ_fakt
Autorzy: Andrzej Bobkowski,  
Data publikacji: 1957
Skąpanymi w słońcu uliczkami jadę do merostwa. Chcę wyjechać nad morze i trzeba zbadać, jak taki wyjazd wygląda od strony administracyjnej. Nie wolno opuszczać teraz miejsca pobytu bez sauf-conduit (przepustki), a do tego ważność moich papierów zaczyna się kończyć.
W wydziale "étrangers" (dla cudzoziemców) merostwa zagaduję żandarma o rybich oczach. Jak oni wszyscy tutaj, tak i on mówi o tej porze głosem przypominającym szwedzką gimnastykę w tempie zwolnionym. Najpierw należy przedłużyć papiery wnosząc podanie do Prefektury. W Prefekturze odsyłają mnie na merostwo po pieczątkę przyjazdu i zameldowania. Owszem, ale Prefektura zabroniła stawiania tych pieczątek na dokumentach uchodźców. Jeżeli ona pozwoli, to dobrze. Wracam na Prefekturę. Tak - mogą wydać polecenie merostwu, ale muszę przynieść zaświadczenie z fabryki. Jadę do fabryki. Wracam z zaświadczeniem. Tam odbierają mi wszystkie papiery i każą przyjść pojutrze. Pojutrze stałem się już drugim człowiekiem. Jestem cały w ślicznej teczce i mademoiselle mówi mi tajemniczo: Votre cas a été examiné et Monsieur le Préfet signera cela Ć cinq heures (Pańska sprawa została zbadana i pan prefekt podpisze o piątej). Przyjeżdżam o piątej i dowiaduję się, że mon cas (moja sprawa) został właśnie wysłany pocztą do merostwa. Merostwo odległe jest od Prefektury o 500 metrów. Nazajutrz aprŐs-midi (po południu) merostwo stawia mi pieczątkę na arrivée... (przyjazd) Wracam do Prefektury. Demain aprŐs-midi (jutro po południu) otrzymam przedłużenie ważności. Już wszyscy mnie znają. Sauf-conduit? (Przepustka?) Żandarm spogląda na mnie groźnie. Jaki motyw? Chcę jechać nad morze, po prostu nad morze. Chwila namysłu: to proszę wpisać "Rodzina w Narbonne", brzmi surowy nakaz. Uśmiecham się. I on uśmiecha się pod wąsem. Demain aprŐs-midi (Jutro po południu.).
Czemu nie jesteśmy razem? Śmialibyśmy się razem, chodząc po wąskich uliczkach pełnych słońca i chodzilibyśmy tak wolno i leniwie, jak szły moje papiery z Prefektury do merostwa: 500 metrów w 24 godziny. Demain aprŐs-midi (j.w.) znowu bez ciebie...