Kaleń najpierw oniemiał, później zawrzał. Babka,
ku zdumieniu wszystkich, wyparła się syna. Dominika wysiedziała
kanapę w kącie pod półką z radiem. Czekała
zapowiedzi programu z udziałem ojca.
Usłyszała ją po miesiącu, w piątkowej, mało
popularnej
, nudnawej audycji dla dzieci. Akompaniował. I tak już zostało. Jej na radość, że jest, że gra. Mamie na milczenie. Kaleniowi na szepty. Koleżankom na pobłażliwe uśmiechy.
Nauczyła się być w domu sama bez światełka w oknie.
Prać. Gotować. Być wesołą i nie lękać
się szmerów za szybą.
|