- Adasieczka, nie wolno chodzić boso, przestudzisz się!
Polszczyzna w tych odległych osiedlach i miasteczkach olbrzymiego imperium rosyjskiego, po którym rozrzuceni byli Polacy, nie tylko pstrzyła się mnóstwem rusycyzmów; przeplatały ją także, po prostu, wyrazy rosyjskie, tworzące osobliwy rodzaj makaronizmów. Nawet mój ojciec, urodzony
warszawianin
, w późniejszych latach, kiedy mieszkaliśmy już w Polsce, na określenie "dorożki" i "hagarza" stale używał słów "izwośzczyk" i "nosilszczyk".
Tekla, która była Polką, ale nigdy Polski nie widziała, mawiała językiem do polskiego zaledwie podobnym, chociaż "Pieśń o ziemi naszej" stanowiła jej codzienną lekturę i wzruszała ją zawsze do łez.
|