- Słuchaj, Marek - zaczął mówić swoim ochrypłym głosem Jan Himilsbach - musisz zostać reżyserem filmowym, oni przecież zarabiają kupę forsy. Wtedy już zawsze będziemy mieli za co pić - dokończył swój wywód przyszły filmowy Sidorowski, ceniący bardziej swoją twórczość kamieniarską niż pisarską; "moim dziełem granitowym nikt sobie dupy nie podetrze" - mawiał.
Bardziej oficjalna wersja
głosi
, że Marka Piwowskiego zafascynował "Popiół i diament" Andrzeja Wajdy. Dlatego poszedł do łódzkiej szkoły filmowej, czego konsekwencją było powstanie "Rejsu". "»Popiół i diament« to jeden z filmów, które mają siłę zmieniać rzeczywistość - powtarzał potem w wywiadach. - Szkoła polska pokazała - podkreślał - że filmowcy wywalczyli sobie o wiele więcej wolności i niezależności niż inni twórcy".
- Mam taką zasadę, żeby dwa razy nie mówić tego samego, chyba że kupuję bilet do Baden-Baden; mój życiorys za każdym razem musi być inny - zdradza Marek Piwowski. Jest wierny tej maksymie, więc dokładnie nie wiadomo, ile prawdy zawierają jego opowieści - oczywiście łącznie z przytoczonym wcześniej mottem.
|