- będzie to ocean Tetydy. Oczywiście wszystkie te przesunięcia, których dokonujemy na globusie, były dziełem dryftu kontynentów, a więc procesu związanego w ostatecznym rachunku z tzw. prądami konwekcyjnymi w płaszczu Ziemi - wynoszeniem rozgrzanych mas skalnych w strefach zwanych ryftami, pogrążaniem - w strefach subdukcji. I oczywiste jest też, że proces ten nie ustał, choć został zahamowany, po owej kaskadowej kolizji lądów, która doprowadziła w połowie okresu permskiego do powstania Pangei.
Ten właśnie świat doświadczony został w późnym karbonie, okresie poprzedzającym perm, epoką lodowcową, zdarzającą się rzadko, choć dość cyklicznie w dziejach Ziemi. Musimy pamiętać, że i dziś panuje epoka lodowcowa, choć w łagodnej,
interglacjalnej
postaci, i że stan taki jest dla Ziemi nietypowy.
Dokonajmy więc małego zabiegu kopernikańskiego: postarajmy się uświadomić sobie, że to wszystko, co wydaje nam się naturalne i zrozumiałe - mroźne i śnieżne obszary podbiegunowe, gorące tropiki i umiarkowany klimat obszarów pośrednich - nie jest dla Ziemi typowe, że jest odbiciem rzadkiego, sporadycznego stanu. Przez większość swej historii (przynajmniej tej, z której mamy dostateczne dowody kopalne) Ziemia nie wykazywała takiego strefowego układu klimatycznego, a obszary podbiegunowe nie były
|