Dane tekstu dla wyniku: 1
Identyfikator tekstu: PWN_1202900002620
Tytuł: Święty protestant na ołtarze
Wydawca:
Źródło: Ozon nr 19
Kanał: #kanal_prasa_tygodnik
Typ: #typ_publ
Autorzy: Tomasz P. Terlikowski,  
Data publikacji: 2005
one są prawdziwym ekumenizmem. Bowiem to wyświechtane słowo nie oznacza, jak chcą jego krytycy, głupkowatego niwelowania różnic ani relatywizmu doktrynalnego, ale... nawrócenie: własne i swojej wspólnoty. Nawrócenie nie ku doktrynie, nie ku instytucji, ale ku Chrystusowi. Dialog ekumeniczny, jeśli ma mieć sens, musi być rachunkiem sumienia. "Radykalne wezwanie do uznania własnej grzeszności powinno kształtować też ducha dialogu ekumenicznego" - wskazuje Jan Paweł II w encyklice "Ut unum sint".
W 90. roku życia ta służba komunii, pojednaniu i nawróceniu została przerwana. To był zwyczajny wieczór we Wspólnocie w Taizé. Ponad 2 tys. ludzi modliło się w kaplicy. Przewodził im starzec w białych szatach na wózku inwalidzkim, ale z radosną twarzą. W kameralnej przestrzeni rozbrzmiewały kanony. I nagle do mężczyzny doskoczyła trzydziestokilkuletnia kobieta. Zaczęła go dusić. A potem zadała celne ciosy nożem w szyję. W białą szatę wsiąkła krew. Brata Rogera nie udało się uratować. Okrutna śmierć. Dla wielu całkowicie bezsensowna, absurdalna, głupia. Dla wielu, ale nie dla chrześcijan. Ta ofiara z życia była bowiem zwieńczeniem drogi brata Rogera. Wejściem w głąb, zstąpieniem wraz ze swoim mistrzem do piekieł bezsensu i zmartwychwstaniem do życia wiecznego.
Czy to było męczeństwo? Nie ma prostej odpowiedzi na to pytanie. W sensie ścisłym oczywiście nie. Niepoczytalna Rumunka - jak sama twierdzi - nie chciała zabić. Kupiła nóż, by zmusić sędziwego mnicha do wysłuchania jej ostrzeżeń przed spiskiem masonów. Ale on zaczął się ruszać. Nóż trafił w jego szyję. I on umarł. Przypadek, absurdalny w swoim bezsensie - powiedziałby człowiek niewierzący. Ale wierzący zada sobie pytanie: czy rzeczywiście przypadek? Czy morderczyni była tylko szalona, czy może