- Szczęściarze. Też bym chciała zobaczyć włoską Riwierę - westchnęła pani Roszko.
Na szczęście Roszkom nigdy nie przyszło do głowy zapytać, co jest w Rivoli, ani tym bardziej pojechać do Rivoli. Nie wiem, co byśmy odpowiedzieli, bo skrywana przez nas od lat prawda jest taka, że w Rivoli nie ma nic. Za każdym razem, kiedy jedziemy do Francji, przejeżdżamy przez Rivoli. Poznaliśmy to miasteczko jak żadne inne. Znamy wielkie blokowiska, takie same jak w Nowej Hucie czy na Targówku, z tym że koloru brzoskwiniowego. Znamy długie rzędy blaszanych garaży, a najlepiej znamy
polną
drogę na obrzeżach Rivoli. Co roku poznajemy ją lepiej, mimo że wcale tego nie chcemy. Co roku najlepsza z żon przestrzega mnie przed wyjazdem:
- Pamiętaj, żebyśmy nie wjechali do Rivoli.
|