Kowalski wstał i podszedł powoli do ekranu. Wszyscy, nagle zbudzeni z letargu, patrzyli na niego z uwagą. Nie byli przyjaźni. Kowalski był tu obcy, a jego jaskrawy garnitur podkreślał, że nie chciał podporządkować się regułom gry.
- Proszę państwa - powiedział Kowalski. Zrobił przerwę i nabrał powietrza. Ale przemówienie, które poprzedniego dnia powtarzał
wielokrotnie
, zniknęło. Kowalski poczuł się tak, jakby kliknął w niewłaściwy klawisz i skasował plik. Poczuł się jak maszyna. Jego pamięć zawiodła go. Był wściekły.
- Proszę państwa - powiedział. - Wczoraj napisałem sobie mowę i nauczyłem się jej na pamięć. W tej chwili nie pamiętam ani słowa. Ale nie jestem maszyną. Komputer, który się zawiesi, przypomina faceta z dziurą w głowie. Proszę się nie martwić. Na pewno coś wymyślę.
|