Dane tekstu dla wyniku: 1
Identyfikator tekstu: PWN_1102000000017
Tytuł:
Wydawca: Bellona
Źródło: Najkrócej żyją motyle : lotnictwo rozpoznawcze wciąż niezbędne
Kanał: #kanal_ksiazka
Typ: #typ_publ
Autorzy: Jerzy Gotowała,  
Data publikacji: 1996
(F17) do stojącej w pobliżu, dwumiejscowej wersji SK-37 Viggen, jak tylko tarcza słońca wynurzyła się z porannego zamglenia i pastelowym blaskiem zalała płaszczyznę lotniska z szeregiem gotowych do akcji maszyn. Blask porannego słońca z niemałym jeszcze trudem torował sobie drogę przez zalegające nad lotniskiem połacie mgieł. Wreszcie przebiło się przez białe mleko i napełniło przestrzeń intensywnym blaskiem do barwy złamanej błękitem bieli. Nim doszliśmy do maszyny, mgły rozwiały się na dobre.
Zajmuję miejsce w ciasnej kabinie, zapinam pasy, podłączam (tuż pod kolanem lewej nogi) przewód systemu przeciwprzeciążeniowego do kombinezonu. Tędy popłynie powietrze, niwelując zgubny wpływ sił bezwładności i zmusi moją krew do normalnego obiegu podczas realizacji manewrów bojowych. w kabinie siedzę bardzo wysoko, jakby powyżej kadłuba maszyny. Do złudzenia przypomina mi to pozycję w amerykańskim F-16. Start jest bardzo krótki. Zaraz po wciągnięciu podwozia wprost przytulamy się kadłubem do ziemi, pozostajemy na wysokości 30 zaledwie metrów (low level - niski poziom) i przyjmujemy kurs dolotu do rejonu rozpoznania. Zieleń i brąz otaczających nas zewsząd lasów gna wstecz jak sztywna, kolorowa taśma. Słońce smaga upałem w plecy i w głowę przylepiając kombinezon do ciała. To szczególne usytuowanie w kabinie i utrzymywana prędkość lotu sprawiają, że czuję się, jakbym okrakiem siedział na jednej z podwieszonych pod skrzydłami myśliwca rakiet. Co chwila słyszę w słuchawkach swego hełmu objaśnienia lecącego wraz ze mną dowódcy eskadry: look right... look left...
Dwa usiłujące przechwycić nas i nie dopuścić do rejonu rozpoznania Viggeny nadlatują nagle z prawej strony i przechodzą górą nad nami pod kątem prawie osiemdziesięciu stopni, starając się z pewnością odszukać naszą eskę między poskręcanymi wiatrem sosnami ogromnego lasu. - "Monkeys" - drwi mój wesoły instruktor ze swoich kolegów i jeszcze mocniej dusi zielonego SK-37 do lustra wody, gdy wpadamy w wąską, długą szczelinę ukrytego w zieleni lasu jeziora, wyprowadzającego nas dokładnie na wskazany