Dane tekstu dla wyniku: 1
Identyfikator tekstu: IJPPAN_k123556
Tytuł:
Wydawca: Wydawnictwo Poznańskie
Źródło: Madagaskar okrutny czarodziej
Kanał: #kanal_ksiazka
Typ: #typ_fakt
Autorzy: Arkady Fiedler,  
Data publikacji: 1969
Już na drugi dzień pobytu u Schomerusa zacząłem zastanawiać się nad jego życiem i pod nadobnym płaszczykiem odkrywać pewne bolączki. Któryś z czołowych romantyków francuskich XIX wieku kiedyś śmiało krzyknął, że do szczęścia potrzebuje tylko trzech rzeczy: pustkowia, półki książek i metresy - ale to ponętne było chyba tylko na niedługi czas. Schomerus miał pierwsze i drugie, przypuszczalnie i trzecie - a jednak coś mu wyraźnie dolegało. Pustka.
Był jak rozbitek na małej wyspie, pomimo pozorów żył z dnia na dzień, i materialnie, i duchowo. Nie było idei, za którą stanąłby do walki, żaden szczytny cel go nie zagrzewał. Dąb wykorzeniony z niemieckiego lasu, Syzyf i Tantal w jednej osobie. Tych kilkudziesięciu malgaskich dzikusów, zależnych od niego, miało przed sobą jakąś możliwą przyszłość na wyspie; on, cudzoziemiec, obcy rasą i duchowym zapleczem, nie miał tu żadnych widoków. W znakomitym radzieckim filmie Testament uczonego ów naukowiec umierał szczęśliwie, gdyż pozostawił ludzkości swe dzieło - Schomerus nic po sobie nie pozostawi, nawet rodziny, i to na pewno boleśnie sobie uświadamiał.
Przypominał mi Hieronima Obsta z Antsezy, równie skazanego na samotność, i Niemiec, podobnie jak Polak na północy wyspy, chwytał się tej samej deski ratunku: wewnętrzną pustkę chciał wypełnić rozpaczliwą miłością do malgaskiego dziecka. Jego gosposia miała z jakimś Malgaszem dwuletnią córeczkę i w tego bobasa Schomerus wkładał całą swoją tkliwość. Uczucie desperackie, beznadziejne, niedosytne, gotujące mu prędzej czy później rozczarowanie.