- Ta złodziejska wywłoka, która tak słodko ci pachnie. Myślałam, że czarodzieje mają lepszy gust. - Zrozumiała jego milczące pytanie, dokończyła mniej chętnie: - Dorabia tu na boku, żeby się z firmą nie dzielić. Jak się Dunne dowie, to jej nogi z tego tłustego zadka powyrywa, ale póki co... Mnie za czujność płacą, ale za donoszenie już nie. Prawda jest jednak taka, że i mnie pośrednio na tej szmacie okradają ze dwa, trzy razy na tydzień. Musiałeś mieć słodkie sny, Debren.
Nie podjął zaczepki. Odłożył derkę, raz jeszcze
przeciągnął
dłonią po belkowaniu dachu. Potem zszedł na dół i zaczął, jedną po drugiej, obmacywać deski pustych końskich przegród. Lenda została na stryszku. Pewnie po to, by wymierzyć derce sprawiedliwość za pomocą miecza.
Skrzypnęły drzwi.
|