Dane tekstu dla wyniku: 1
Identyfikator tekstu: IJPPAN_PolPr_TS00732
Tytuł: Od afery do afery
Wydawca: "Polskapresse". Oddział "Prasa Śląska"
Źródło: Trybuna Śląska
Kanał: #kanal_prasa_dziennik
Typ: #typ_publ
Autorzy: Agata Pustułka, mal,  
Data publikacji: 2003-05-30
Maj upłynął pod znakiem afer związanych ze służbą zdrowia, ujawnianych przez media. Korupcja, nieczyste powiązania, wielkie pieniądze i niejasne zasady refundacji oraz rejestracji leków, to najczęściej powtarzane słowa. Prokuratura w jednej ze spraw prowadzi śledztwo, zaś Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego wskazuje na możliwość korupcji w resorcie zdrowia za czasów, gdy ministrem był Mariusz Łapiński, obecny baron SLD na Mazowszu.
Ile zostało z reformy służby zdrowia? Odsłona pierwsza: Leki za milion dolarów 12 maja w „Rzeczpospolitej” ukazał się artykuł pt. „Leki za milion dolarów”. Dziennikarze gazety napisali, że Waldemar Deszczyński, były szef gabinetu politycznego ministra Łapińskiego zażądał od jednego z koncernów farmaceutycznych wielomilionowej łapówki na stworzenie sieci centrów medycznych zajmujących się leczeniem osteoporozy. O sprawie poinformowali przedstawiciele koncernu. Konkretna oferta miała zostać złożona latem 2002 roku podczas dwóch biznesowych spotkań, w których uczestniczyli przedstawiciele koncernu oraz Deszczyński, który od firmy farmaceutycznej chciał jednorazowej wpłaty w wysokości 1,5 milionów dolarów, a potem rocznie od 1 do 1,5 mln dolarów haraczu. Oferował zmiany na liście refundacyjnej. Groził, że w razie „odmowy współpracy” firmę czekają konsekwencje. Przy okazji wyszło na jaw, że Waldemar Deszczyński jest prezesem Centrum Osteoporozy Kobieta + 50. Przewodniczącą Rady Nadzorczej tej firmy jest natomiast towarzyszka życia szefa Narodowego Funduszu Zdrowia Aleksandra Naumana – Małgorzata Kazubowska. Deszczyński nie przyznał się do winy i zamierza wystąpić przeciwko „Rzeczpospolitej” na drogę sądową. Nie zaprzecza jednak, że spotykał się z przedstawicielami firmy. Tłumaczy, że to koncern chciał po pomyślnym załatwieniu sprawy zainwestować w stworzenie placówek medycznych. Sprawa ta rozpętała burzę i kolejne publikacje. Prokuratura Apelacyjna w Warszawie wszczęła forne śledztwo w sprawie W. Deszczyńskiego po uprzedniej informacji Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, że w resorcie istniała „możliwość korupcji”. 23 maja premier odwołał ze stanowiska NFZ A. Naumana, który sam miał podać się do dymisji. Tłumaczył, że nie jest w stanie dobrze wypełniać obowiązków, kiedy jest narażony na ciągłe odpieranie ataków prasowych. Tuż po tym fakcie wyszło na jaw, że Nauman w ostatnich dniach urzędowania chciał zajrzeć do dokumentów rejestracyjnych kilku leków, ale prezes Urzędu Rejestracji Leków prof. Michał Pirożyński odmówił i o sprawie poinformował ministra Leszka Sikorskiego. ? Odsłona druga: Matnia Łapińskiego W tygodniku „Newsweek” ukazał się artykuł zatytułowany „Matnia Łapińskiego”, w którym postawiono tezę, że przy akceptacji premiera stworzono patologiczny mechanizm w służbie zdrowia, w którym cała władza znalazła się w rękach dwóch wpływowych osób, Mariusza Łapińskiego oraz Aleksandra Naumana. Dziennikarze wykonali mrówczą pracę, ujawniając służbowe i towarzyskie powiązania obu panów. Padły słowa o próbach wymuszenia wielomilionowych łapówek i lukratywnych umowach podpisywanych przez wpływowych urzędników. Rzecznik rządu Michał Tober bagatelizował całą sprawę. – Spotkałem się w moim życiu politycznym z bardzo różnymi przykładami spiskowej teorii dziejów, ale ta wprowadza nową jakość – ocenił. „Trybuna Śląska” poszła śladem opisanego w „Newsweeku” Towarzystwa Analizy Decyzji w Medycynie, które według hipotezy dziennikarzy tygodnika mogło być skrzynką kontaktową pomiędzy firmami farmaceutycznymi, a osobami mającymi wpływ na politykę lekową. Okazało się, że Towarzystwo to ma siedzibę w jednym z katowickich bloków, a w mieszkaniu zameldowany jest nastolatek... Nie wiadomo, co najbardziej zdenerwowało decydentów: informacje o szkodliwych i korupcjogennych układach, czy też powiązanie Łapińskiego ze sprawą FOZZ oraz wytknięcie mu umiłowania do luksusu: zakup limuzyn dla resortu, z czego się musiał tłumaczyć, remont łazienki, czy też, jak napisano, nieustanny smak na sushi, które miał ponoć dowozić do siedziby ministerstwa kierowca Łapińskiego. Jedno jest pewne, artykuły prasowe wywołały wściekły atak byłego ministra, który wytoczył dziennikarzom wojnę, strasząc i grożąc. Rozjuszył się do tego stopnia, że musieli temperować go partyjni koledzy. Teraz Łapiński, jak mówi, „czeka ze spokojem na efekty śledztwa”. Decyduje się mówić inny były minister zdrowia Marek Balicki, który w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” wskazał na ciąg decyzji Łapińskiego, Naumana oraz Piotra Mierzejewskiego, odpowiedzialnego za politykę lekową państwa, które doprowadziły do skupienia w bardzo wąskim gronie najważniejszych decyzji o poważnym wymiarze finansowym. ? Odsłona trzecia: Utrata zaufania Kolejna bomba wybuchła 27 maja, gdy okazało się, że wicedyrektor departamentu integracji europejskiej w Ministerstwie Zdrowia Bogusław Suski podsunął ministrowi Sikorskiemu do podpisu dokument, zawierający zobowiązanie, że Polska nie będzie domagać się zwrotu pieniędzy od firm farmaceutycznych, które zawyżały ceny importowanych leków. W sumie chodziło o prawie 3 miliardy złotych!!! Kasy Chorych w ciągu trzech lat nadpłaciły ok. 1,5 mld złotych, zaś pacjenci grubo ponad miliard. Minister Sikorski zachował czujność, niczego nie podpisał i natychmiast zawiesił Suskiego, mówiąc, że stracił do niego zaufanie. Uznał jednak, że w tym przypadku nie ma podejrzeń o korupcję, ale było to „raczej przekroczenie kompetencji”. ? Odsłona czwarta: Gdzie ta ospa? Gazeta Polska poświęciła krytyczny artykuł kolejnej wątpliwej sprawie, dotyczącej zakupu szczepionki przeciwko ospie. Szczepionki zostały zakupione w przededniu wojny z Irakiem i miały m.in. zabezpieczyć Polaków przed użyciem broni biologicznej. Dziennikarze ujawnili, że nabyty przez polski rząd lek nie jest zarejestrowany w żadnym kraju, nawet w kraju producenta, czyli w Stanach Zjednoczonych. Przedstawili też opinię byłego ministra gospodarki Jacka Piechoty, który stwierdził, że warunki zakupu szczepionki są dla polskiej strony niekorzystne, a sama szczepionka stwarza duże ryzyko dla osób poddanych szczepieniu. Gazeta podkreśliła fakt, że najważniejszym partnerem firmy, od której zakupiono specyfik jest Jerzy Starak, „człowiek związany z Leszkiem Millerem, z którym premier spędził ostatniego sylwestra”. ? oprac. aga Pogorzelisko Premier Leszek Miller musi przyznać, że fiaskiem zakończyła się próba reformowania służby zdrowia przez ekipę Mariusza Łapińskiego. Tylko co robić teraz, by wyjść z impasu? Kto zaproponuje reformę spartaczonej reformy? Nie widać na horyzoncie śmiałka. Przed majstrowaniem przy zdrowiu ostrzegali premiera i lekarze, i dziennikarze. On zaś uwierzył człowiekowi, który tylko pięknie mówił, a jego wizje i plany nie przyniosły żadnych efektów, pogłębiając chaos. Jak miało być? >Minister Mariusz Łapiński rozpoczął swą misję od buńczucznych wypowiedzi. Likwidacja kas chorych stała się sztandarowym hasłem wyborczym SLD i po wygranych wyborach minister postanowił wcielić je w życie. Opinia publiczna odrzuciła kasy, ale politycy nie zaproponowali sensownej kontrpropozycji, bo to, co wydała z siebie ekipa premiera Millera, to jedynie lista pobożnych życzeń. Taki charakter ma ustawa o Narodowym Funduszu Zdrowia (NFZ), która miała rozwiązać wszystkie problemy, przede wszystkim zaś ukrócić samowolę oraz pomnożyć środki na zdrowie. Pomysł okazał się prosty. Zamiast 17 kas minister dał nam jeden Narodowy Fundusz Zdrowia z ubezwłasnowolnionymi od niego oddziałami. Zanim jednak przedstawił paragrafy, we wszystkich kasach dokonał czystki, wprowadzając na stanowiska „swoich ludzi”. Na pierwszy ogień poszła Śląska Kasa Chorych, o której mówił, że została finansowo uprzywilejowana przez poprzednią ekipę. >Kolejne plany i zapowiedzi ministra to: zrobienie porządku na listach leków refundowanych, walka z firmami farmaceutycznymi o niższe ceny leków. Przez kilka miesięcy opinia publiczna była też mamiona wizją leków za złotówkę dla obywateli powyżej 65. roku życia. Pech chciał, że do tej pory, „ze względu na formalne przeszkody”, nie weszła w życie i nie wiadomo, czy w ogóle wejdzie. Efekt propagandowy był jednak osiągnięty, a minister coraz bardziej pewny swego. Pewny tak bardzo, że nie wahał się, by dokonać zakupu na potrzeby ministerstwa dwóch luksusowych limuzyn. Jednocześnie cały czas forsował opinię, że wejście NFZ uzdrowi chore układy. Choroba okazała się jednak śmiertelna. Jak wyszło? >Premier, zmuszony przez otoczenie, zdymisjonował Łapińskiego pod pretekstem przekroczenia uprawnień i na otarcie łez zostawił mu otwarte drzwi partyjnej kariery. Odszedł minister i okazało się, że „król był nagi”, a przygotowane przez jego ekipę zmiany mają wątpliwą wartość. >Formalnie od 1 kwietnia funkcjonują oddziały NFZ, ale na zasadach Kas Chorych. W ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy w śląskich placówkach służby zdrowia obniżono znacznie kontrakty i wzrosło ich zadłużenie, na co nikt nie ma konkretnego pomysłu. Nie ma też zapowiadanej listy szpitali publicznych, nie zagrożonych likwidacją, nie ma nowej listy leków refundowanych. >Dziś dyrektor katowickiego oddziału NFZ Marek Piekarski musi zwolnić 80 pracowników byłej Śląskiej Kasy. Dodajmy jest to już drugi dyrektor Funduszu (od czasu M. Łapińskiego), który na nowo musi zapoznać się z sytuacją finansową i zaradzić kryzysowi. Kropką nad i, która rozwiała złudzenia dotyczące zasad panujących wśród decydentów, było przyznanie przez byłą Radę Kasy Chorych byłemu zarządowi nagród w wysokości 71 tys. złotych, o których zwrot poprosił obecny minister zdrowia Leszek Sikorski. A co na to wszystko pacjenci? Jadwiga Bula z Katowic Gdy ostatnio chciałam zapisać się na wizytę do lekarza – specjalisty, okazało się że najbliższy wolny termin jest za miesiąc. Dostałam też skierowanie do szpitala na badania. I znów klops. Przyjmą mnie, ale za dwa miesiące. Ile można czekać? Nie dość, że nie ma pieniędzy na służbę zdrowia, to jeszcze kierują nią ludzie zupełnie nieodpowiedzialni. Szpitale i przychodnie są coraz biedniejsze, a Łapiński i Naumann za pieniądze podatnika kupują sobie nowe samochody. Dobrze, że ich wyrzucili, bo wszystkie fundusze diabli by wzięli. Andrzej Kwiatkowski z Katowic Osoby w moim wieku cierpią na wiele dolegliwości. Dostaję 800 zł emerytury, z tego trzecią część wydaję na lekarstwa. Denerwuje mnie to, że aby dostać się do lekarza muszę wyjść z domu najpóźniej w pół do siódmej. Mimo to najczęściej i tak spędzam 6 godzin w poczekalni. Nie jest to wina lekarzy. Myślę, że robią co mogą. Służba zdrowia jest słabo dofinansowana, dodatkowo ciągle coś się zmienia. Była Kasa Chorych, jest NFZ, kolejni ministrowie przychodzą, robią bałagan i odchodzą. Zamiast dbać o pacjentów oni malwersują pieniądze. Afera goni aferę. ? mal recepta na zdrowie Ratować, co się da! Bolesław Piecha, poseł PiS, członek Sejmowej Komisji Zdrowia: Nie stać nas już na żadne eksperymenty na polskim społeczeństwie. To trzeba sobie jasno powiedzieć. Ujawnione w ostatnich dniach afery pokazały też, że Narodowy Fundusz Zdrowia nie może być instytucją autonomiczną, której działalność jest uzależniona tylko i wyłącznie od woli i uprawnień prezesa, który staje się jedynym decydentem pozostającym poza kontrolą społeczną. NFZ musi być kontrolowany przez Sejm i rząd, tak jak oddziały funduszu muszą być ściśle uzależnione od wojewodów i być pod ich kontrolą. Konieczne jest uchwalenie Karty Praw Pacjenta, która gwarantowałaby Polakom zakres świadczeń dostępnych w ramach świadczeń publicznych. Niezbędne jest też wejście dodatkowych ubezpieczeń zdrowotnych dla osób, które stać na dodatkowe świadczenia. ? Więcej pieniędzy Dariusz Nejman, członek Rady Nadzorczej Narodowego Funduszu Zdrowia: Nie zmienia się koni w połowie brodu. Dlatego też uważam, że nie należy drastycznie zmieniać obecnych uwarunkowań prawnych. Należy jednak uzupełniać system o zewnętrzne źródła finansowania i dążyć do stworzenia systemu publiczno-prywatnego. Wiem, że to ogólnikowe hasła, ale dobry kierunek. Nie ma już bowiem ani przyzwolenia politycznego, ani tym bardziej społecznego na wyciąganie pieniędzy z kieszeni podatników, by wspierać służbę zdrowia. Obecna składka nie gwarantuje, mimo że jest wyższa niż kiedykolwiek, odpowiedniego finansowania ochrony zdrowia. ? not. aga Podróż bez celu dr Jerzy Kurkowski, dyrektor Centralnego Szpitala Klinicznego w Katowicach: Powiem tak: dla żaglowca, który nie ma wyznaczonego celu podróży, każdy wiatr jest przeciwny. Niestety w ochronie zdrowia jest tak, że to, co było aktualne i dobre kilka miesięcy temu, staje się nagle złe, wręcz szkodliwe. Funkcjonujemy od świąt do świąt. Nie wiemy, do jakiego celu zmierzamy, jaki ma być ostateczny system służby zdrowia w Polsce: prywatny czy państwowy. Np. niedawno zachęcano dyrektorów szpitali do prywatyzowania tzw. otoczenia szpitalnego: pralni, kuchni itp. W pewnym momencie okazało się to niemal występkiem, a minister ścigał czyniących to dyrektorów niczym łowną zwierzynę. Oczekujemy więc jasnych planów i decyzji, które jednostki mają się rozwijać, które dostaną pieniądze. ? Co przeszkadza? Ewa Fica, przewodnicząca sekretariatu zdrowia śląsko-dąbrowskiej „S”: Uczestniczę w rozpoczętych właśnie w środę obradach zdrowotnego „Okrągłego Stołu” zorganizowanego przez ministra zdrowia, ale póki co doszliśmy do mało odkrywczego wniosku, że w systemie jest za mało pieniędzy. Odniosłam wrażenie, że minister od nas oczekuje pomysłów i rozwiązań. Co mamy teraz? Wiele niewiadomych. Np. nie wiemy, jak będzie finansowana ochrona zdrowia w roku następnym. NFZ miał ograniczyć kolejki do lekarza, a tylko stworzył sztuczne związane z ograniczeniem limitów przyjęć. Wiem, że wojewoda i marszałek bardzo wnikliwie opracowują plan potrzeb zdrowotnych, na podstawie którego będą dzielone pieniądze. Obawiam się jednak centralizacji środków i ubezwłasnowolnienia oddziału katowickiego NFZ. ? not. aga