- A forsa!?
Skręcił w kierunku Rewolucji i potknął się o wystawiony na sam środek stand. Doszło do niego, że Wschodnia to zagłębie męskich i damskich fryzjerów. "Dana", "Bogdar", "Irena", "Grażyna", "Alicja" i pewnie jeszcze wiele, wiele innych gdzieś za Pomorską. Smagany wiatrem i deszczem, ostatnie dwieście metrów przemierzył biegnąc.
Mokrzuteńki
i zgrzany, zatrzymał się przed kamienicą Wioletty. Staranny napis na murze zapraszał do "Studia Fryzury". W bramie, na środku gabloty, przybyła kolejna wersja tlenionej blondynki. Z fryzury przypominała wyobrażenie jego kochanki sprzed lat skrzyżowane z nieboszczką Beatą Fraumann.
Odświeżył w pamięci poprzednią wizytę. Nie skorzystał wtedy z grzebienia, bo musiałby za długo czekać. Obtarł krople spływające po twarzy i zaryzykował obcięcie włosów raz jeszcze.
|