Dane tekstu dla wyniku: 1
Identyfikator tekstu: PWN_3102000000034
Tytuł:
Wydawca: W.A.B.
Źródło: Żywoty świętych poprawione
Kanał: #kanal_ksiazka
Typ: #typ_fakt
Autorzy: Zbigniew Mikołejko,  
Data publikacji: 2000
u wysłano ją do szpitala na Prądniku, gdzie w sierpniu napisała ostatni list do przełożonej generalnej Michaeli Moraczewskiej, przepraszając za wszystkie uchybienia. 25 sierpnia stan Faustyny był już tak zły, że ks. Teodor Czaputa, kapelan domu Zgromadzenia w Krakowie, pojechał na Prądnik, by udzielić jej sakramentu chorych. Jej gorliwość religijna jednakże nie ustała, przeciwnie - była jeszcze bogatsza i wzniosła, dopełniona stanami mistycznej ekstazy, obserwowanymi także przez odwiedzających.
17 września Faustynę przewieziono z Prądnika do krakowskiego domu. "Była bardzo słabiutka , prawie nie przyjmowała żadnych pokarmów. Była spokojna i bardzo budująca. Wyczekiwała chwili, gdy się połączy z Panem Jezusem, i wcale się nie bała śmierci" - zanotowano. W pięć dni później poczuła się jeszcze słabiej, przeprosiła zatem - zgodnie ze zwyczajem - za mimowolne uchybienia i spokojnie gotowała się na spotkanie "ze swym Niebieskim Oblubieńcem". Gdy zaś 26 września ks. Sopoćko ostatni raz odwiedził Faustynę, powiedziała mu: "Zajęta jestem obcowaniem z Ojcem Niebieskim". Zauważył też, że "robiła wrażenie istoty nadziemskiej". I dodał: "Wówczas już nie miałem najmniejszej wątpliwości, że to, co znajduje się w jej dzienniczku o Komunii św. udzielonej przez Anioła, odpowiada rzeczywistości".
5 października o godzinie 16 wyspowiadała się ostatni raz. O godzinie 21 ks. kapelan Czaputa, razem z zebranymi siostrami, odmówił u łoża chorej modlitwy za konających. Faustyna zaś, przytomna do ostatniej chwili, łączyła się z modlącymi. Zmarła, zachowując mimo cierpienia spokój serca, o godzinie 22.45.