Dane tekstu dla wyniku: 1
Identyfikator tekstu: IJPPAN_k12453
Tytuł:
Wydawca: Wydawnictwo Sic!
Źródło: Inna obecność
Kanał: #kanal_ksiazka
Typ: #typ_nd
Autorzy: Małgorzata Dziewulska,  
Data publikacji: 2009
Pierwsze samobójstwo Widma wolno zaliczyć do przetworzeń tematu okna w tym teatrze, jak okna w Weselu krakowskim, warszawskim, w La Boheme, w Dziadach ze Studio. W tym powracającym kadrze postaci Grzegorzewskiego niejako, w znaczeniu poetyckim, umierały. Przeglądały się w oknie niczym w studni Malczewskiego. Wędrowiec był naznaczony tym zatrutym kadrem.
A jednak, wierzyliśmy w to szybko, "czuł", cierpiał. Z jakiegoś innego powodu niż nieszczęśliwa miłość albo niewola. Nie przechodził przez więzienie ani nie odjeżdżał na zsyłkę. Odsunięto go, czy usunął się sam? Jego droga nie była filozoficznym spacerem outsidera, ani też chyba depresyjnego flaneura, i "wędrówką" była tylko metaforycznie. Postać krążyła, znikała, zawracała, obsesyjnie , niemal jak wilkołak. Szczegółów nie można dziś uchwycić na zapisie śledzącym raczej postaci, które działały, więc powyższe pozostaje pewną fantazją.
To był i pielgrzym, i zepsuty salonowiec, właściwie może początek pijaka, błazna, groteskowego dekadenta (tak go nazwała Weronika Szczawińska) z Drugiego Powrotu Odysa? To ostatnie przedstawienie było może dalszym ciągiem epopei Wędrowca i dopowiadało wiele do zarysowanego w krakowskich Dziadach modelu specyficznej obecności.