Dane tekstu dla wyniku: 1
Identyfikator tekstu: IJPPAN_k123344
Tytuł:
Wydawca: Świat Książki
Źródło: Mitologia Greków i Rzymian
Kanał: #kanal_ksiazka
Typ: #typ_fakt
Autorzy: Zygmunt Kubiak,  
Data publikacji: 2008
opowiadano, że pierwszy aulos sporządziła z kości jelenia na uczcie olimpijskiej; gdy zaczęła dąć w instrument, Hera i Afrodyta szydziły z jej wyglądu, wiec Atena natychmiast poleciała do Frygii, aby tam przejrzeć się w rzece. Tak czy inaczej to było, ujrzawszy zbrzydniecie boskiej twarzy odrzuciła flety (dęto zazwyczaj w dwa naraz) precz, jak najdalej od siebie, dodając do nich klątwę nieszczęścia przeciw komukolwiek, kto by ich tknął. Marsjasz nieopatrznie podjął z ziemi przeklęty instrument.
Gdy przyłożył go do warg i zadął, niebawem uznał, że jest to najpiękniejsza, jaką kiedykolwiek słyszał, muzyka. Taka grającego napełniła duma (chociaż nie on to dziwo sporządził), że ośmielił się przyznać fletowi wyższość nad lirą Apollina i nawet wezwał Fojbosa do współzawodnictwa. Apollo, chyba wzgardliwie, zgodził się na zawody, pod takim jednak warunkiem, że zwycięzca uczyni z pokonanym, co tylko zechce. Obaj muzycy zrazu zdawali się sobie równi, ale wreszcie Apollo odwrócił lirę na opak i nadal grał, a Marsjasz tego z fletem uczynić nie mógł. Wygrał Fojbos. Przywiązał wtedy pokonanego do gałęzi czy to sosny, czy może plątana, i żywego obdarł ze skóry. Niekiedy mówiono, że zaraz pożałował swojego gniewu (jak to było też wtedy, gdy zabił Koronidę). W żalu roztrzaskał lirę i przemienił zabitego w rzekę. Częściej jednak opowiadano, iż rzeka powstała z krwi Marsjasza albo z łez, jakie nad nim płynęły ze smutnych oczów innych bogów łąkowych i leśnych.
Tu pozwólmy sobie na dygresję i zapytajmy, kto odgrywał rolę sędziego owego konkursu. Nawet skrupulatny Apollodoros (1, 4, 2) nie podaje tego. Hyginus zaś (191), który notuje, że współzawodnikiem Apollina był albo Marsjasz, albo kozionogi Pan, jako arbitrów wymienia Tmolosa, boga lidyjskiej góry o tej nazwie, i frygijskiego króla, Mi dąsa, słynącego głupotą (gdy pewnego razu poratował zabłąkanego sylena z orszaku wędrującego ku Indiom Dionizosa i bóg przyrzekł spełnić jedno jego życzenie, Midas