Ktoś puka. Roullot otwiera. Czytam pochłonięty, ale już nie tylko rytmu, ale i sensu nie łapię.
- Ejże ty. Zwal się ze swego łóżka. Jakaś
zawoalowana
dama pachnąca fiołkami pyta o ciebie.
Cierpię. Zamykam książkę. Pogwizduję, przybieram jak najobojętniejszą minę i wychodzę na korytarz. Stoi Janka.
|