- Teraz następna rzecz - po chwili niepewnej ciszy metalicznie zabrzmiał głos Tubiełły. - Niektórzy przykładają do niej wielką wagę, i słusznie, bo trzeba przykładać... Chodzi mi o pogrzeb.
Wypowiadając ten ostatni wyraz, zrobił pauzę i spojrzał na Irka
przenikliwie
, jakby chciał sprawdzić, jakie wywołał wrażenie. Przeźroczyste rysy pacjenta nie ułożyły się jednak w żaden grymas, nie oddały żadnego uczucia: ani płaczliwej trwogi, ani pogodzenia z losem maskowanego sztuczną powagą.
Ciągnął zatem dalej:
|