"- Jeszcze jeden tak udany dzień polowania, jak dzisiejszy, a spokojnie będziemy mogli odbić od tego brzegu" - pomyślał kapitan.
Naraz dostrzegł coś bardzo dziwnego. Oto powoli, uważając na stawiane kroki, z góry schodziło kilku marynarzy niosących coś, czego kształtu nie mógł dostrzec z tej odległości, na
zaimprowizowanych
, uplecionych z gałęzi noszach.
Przyłożył do oka lunetę. Zaniepokojony wpatrywał się w to co zobaczył. Na noszach bez wątpienia spoczywał człowiek. Potwornie zmasakrowany, cały oblany krwią człowiek.
|