Dane tekstu dla wyniku: 1
Identyfikator tekstu: PWN_2002000000132
Tytuł:
Wydawca: W.A.B.
Źródło: Diabeł na dzwonnicy
Kanał: #kanal_ksiazka
Typ: #typ_lit
Autorzy: Marek Ławrynowicz,  
Data publikacji: 1996
Dziadek Antoni nadal nie miał emerytury, babka Jadwiga wyprzedała się kompletnie, pieniądze wysyłane przez Ojca ledwie starczały na utrzymanie. Dziadek bardzo podupadł. Nabrał zwyczaju powłóczenia nogami, głowa pochyliła mu się i skryła między ramionami, ale nadal odbywał swój codzienny spacer do komisariatu i z powrotem, zaglądając to tu, to tam i ubolewając nad powszechnym upadkiem.
Młode pokolenie złodziei było inne od przedwojennego. Niestaranni w ubiorze, nie dogoleni, za to z cwaniackim błyskiem w oku, nerwowi, narwani, niepohamowani, przez to podwójnie niebezpieczni. Wymierzano teraz drakońskie wyroki: prostych złodziejaszków wieziono w zaplombowanych wagonach gdzieś na Kamczatkę, prostytutkę, która gwizdnęła klientowi portfel, traktowano jak szpiega w masce. Mimo to przestępczość nie znikła - przeciwnie. Znikł typ statecznego złodzieja idącego z żoną w niedzielę do kościoła, a zastąpił go desperat mieszkający byle gdzie, żyjący byle jak, wiecznie pijany i agresywny. Mimo tylu zmian, młode pokolenie gromadziło się w tych samych miejscach co starsze i nieraz, skręciwszy w dobrze sobie znany zaułek, dziadek spotykał grupki podejrzanych indywiduów, pochylonych nad zatłuszczonymi kartami lub butelką "Moskiewskiej". Klęli go wtedy i posyłali do wszystkich diabłów, więc, aczkolwiek z ubolewaniem, wycofywał się.
W mieście wszystko nabrało niechlujnego rozmachu. Samochody pędziły jak oszalałe i ochlapywały przechodniów błotem. Ludzie pędzili po chodnikach, gorączkowo rozpychali się łokciami, niecierpliwili, złościli. Wszyscy nieustannie się krzątali, zabiegali o coś, ale mimo rozpaczliwych nieraz wysiłków nie przybywało ogółowi zasobności ani stateczności, powiększał się tylko chaos.