Dane tekstu dla wyniku: 1
Identyfikator tekstu: PWN_2002000000080
Tytuł:
Wydawca: Muza
Źródło: Sami swoi
Kanał: #kanal_ksiazka
Typ: #typ_lit
Autorzy: Andrzej Mularczyk,  
Data publikacji: 1967
ym doświadczeniom. - Ja z języka świdra nie robię - zaczął Kaźmierz, siedząc na pieńku z kubkiem w ręku. - I powiem ci z bezlitosną szczerością, że widać po to Pan Bóg zesłał na nas te wędrówke ludów, żeb' my pół świata objechawszy zrozumieli, że wspólny los nam sądzony. - Można jeździć i w siwki, i w kare - Kargul gorliwie potakiwał głową, aż kłapciasty kapelusz zjechał mu na kark. - Ale sąsiada dobrego ty zawsze trzymaj sia , człowiecze.
Kargul, objąwszy Kaźmierza, zwalił się na niego jak wór zboża i
przekonywał go, bucząc mu swoim basem prosto w ucho, że on Bogiem a prawdą to nigdy takiej prawdziwej złości na Pawlaków nie miał. Zdaje
sobie wszak sprawę, że Jaśko, co go kosą po żebrach przejechał, młody
był i ojcowskiej woli posłuszny. Ale czas nie stoi w miejscu, teraz
Kacper - ojciec Kaźmierza i Jaśka - na krużewnickim cmentarzu został,
oni przeszli istny potop i wędrówkę ludów, żeby wreszcie zmądrzeć i
skończyć te hańdry-mańdry ...
- żeb' gęby darmo nie studzić, to powiem ja tobie, Kaźmierz, że oba
my podurnieli z tej biedy. Zgrzeszył ja, miedzę waszą podorawszy, Jaśko
też przeciw prawu bożemu wystąpił, z kosą na mnie porwawszy sia , nu,
ale teraz z tym koniec!
- Koniec - Kaźmierz plasnął otwartą dłonią w nastawioną dłoń Kargula.
- Miedzy nie ma!
- Nie ma! - ryknął Kargul, jakby chciał całemu światu ogłosić
nadejście nowej epoki.
- Tu wokoło wszystko twoje - Kaźmierz zatoczył ręką krąg z takim
zamachem, że aż zsunął się z pieńka i walnął głową o sieczkarnię.
- Bierz, ile chcesz - buczał Kargul, podając sąsiadowi pomocną dłoń.
- Nikt tu tobie łyżką ziemi mierzyć nie będzie.
Kiedy poczuł na policzku stempel pocałunku, jaki złożył w przypływie szczerości Kaźmierz, sam go objął i przytulił do szerokiej piersi, przywalając na klepisku swoim ciężarem. - Kaźmierz, twoja niedługo rozsypie sia . Krowy wy nie macie, ale od mojej Mućki dam mleka, ile zechcesz... - Władek, ty bez konia gospodarzysz, a u mnie kobyła się uchowała. Póki się nie dorobisz - pomogę. Choć czas żniw już przeszedł i zboże przestawszy sia na zmar