Dane tekstu dla wyniku: 1
Identyfikator tekstu: IJPPAN_k123360
Tytuł:
Wydawca: Czytelnik
Źródło: Kirgiz schodzi z konia
Kanał: #kanal_ksiazka
Typ: #typ_fakt
Autorzy: Ryszard Kapuściński ,  
Data publikacji: 2007
Gruzinów można spotkać właściwie tylko w Gruzji.
Ich patriotyzm jest patriotyzmem ziemi, tej doliny albo tego wzgórza, gdzie człowiek się urodził i gdzie - jak nakazuje zwyczaj - powinien umrzeć. Gruzini nigdy nie byli koczownikami, co w tej części globu, przedeptywanej przez ciągle wędrujące ludy, jest rzadkim zjawiskiem. Pędzili życie osiadłe, zamknięci w swoich mikroświatach, często nie większych niż jedna dolina. Granica tej doliny - zawsze górzysta - mogła być dawniej dla Gruzina granicą ziemi. W każdym takim zaścianku ludzie mówili własnym dialektem, mieli swoje obyczaje, swój porządek społeczny. Trudny do poruszania teren pchał ich w stronę partykularyzmu. Świat kończył się tam, dokąd można było dojechać koniem. Stąd w przeszłości Gruzini albo odpierali kolejnego najeźdźcę, albo toczyli między sobą nie kończące się wojny. Księstwo najeżdżało na księstwo, zaścianek na zaścianek, dolina na dolinę. Okresy pełnej jedności, choć wspaniałe, nie były nigdy długie.
Dzisiaj to wszystko jest przeszłością. Gruzin jest obywatelem Gruzji, jest częścią tej ziemi. Przy każdej okazji, nawet w sytuacjach najbardziej rodzinnych i prywatnych pije on toast "za naszą wspaniałą Gruzję". W barach również piją taki toast. U nas podobna manifestacja uznana byłaby za zbyt patetyczną. A tutaj jest naturalnym, przyjętym rytuałem.